sobota, 20 października 2012

niech się skończy...

Matka pada na twarz. Zdecydowanie prowadzenie dwóch domów ją przerosło. Zresztą nie tylko ją, bo i Dziecko jest nieswoje i rozbite krążąc między dwoma mieszkaniami. I nie ważne ze blisko. I nie ważne, że architektura nie wiele się różni. Dziecka owa architektura nie interesuje. Ale to już ostatnie dni. Dziś zamiast szkoły Matka na zmianę pakuje, sprząta, przekłada i zwija się po kątach cierpiąc, gdyż wszystko zbiegło się w czasie z niedysponowaniem... O ja biedaka. Ale jest pomoc, no od czego jest rodzina? Jedna babcia zabawia wnuczkę, druga pomaga przemeblowac kuchnię a dziadek walczy z łazienką w której wyszedł niespodziewany wyciek zagrażający sąsiadom. Ale działamy. Jeszcze tylko kilka dni, już tak niewiele...

czwartek, 4 października 2012

ku nowemu

I analizę jadłospisu diabli wzięli... Niby mam w plecy 1,5 dnia ale miało być 5 dni ciurkiem. Nigdy nie myślałam, że to takie trudne. A teraz jeszcze trudniejsze, bo czeka nas przeprowadzka. Masa kartonów, dziesiatki toreb. Uzbierało się przez 2 lata mieszkania tu i 1,5 roku rodzicielstwa. Na szczęście przeprowadzamy się już na "swoje". Nasze będzie jak spłacimy, ale już za nasze ;)
Życzcie powodzenia. Mamy niespełna 2,5 tygodnia i transport na miarę znajomosci ;)

poniedziałek, 1 października 2012

zadanie domowe

Do czego to doszło. Stara baba dostała pracę domową. Jaką? Przez 5 dni spisywać co, ile i kiedy sie jadło i piło.
Jestem ciekawa tego eksperymentu :)