środa, 16 października 2013

jesienne przeziębienie- wspominamy Oliwę

Trzeci dzień garujemy w domu. Nie jest łatwo tym bardziej, że w pakiecie z brakiem ruchu mamy okazjonalną gorączkę i nocne płaczliwe pobudki. Odliczam godziny do cudowanego ozdrowienia. Narazie jedziemy domowo, czyli witamina c w kropelkach, sprej do nosa na noc, maści rozgrzewające. Nawet dziś na śniadanie ambitnie przygotowałam rozgrzewającą jaglankę ale dziecko pogardziło w momencie największego smutku i przeprosiło dopiero gdy całkowicie wystygła. Na chwilę obecną zajada żurawinę. Może cos to da. A ja? Korzystając z chwili ciszy przejżałam zdjęcia. Pierwsze jesienne zdjęcia z września. Gdy wysdrowiejemy będzie pretekst by cyknać kolejne w tych samych miejscach. Może i wiewiórka się przyrafi?