czwartek, 25 sierpnia 2011

sezonowo- przetworowo

Otóż to. Późne lato zostawia nam w darze przepyszne warzywa i owoce. Jako, że moje Dziecię nie będzie będzie miało tego szczęścia próbowania owoców i warzyw "prosto z krzaka" zastanawiam się nad opcją mrożenia. Wiadomo, że markety oferują pełną paletę produktów przez cały rok, ale łudzę się, że te kupione w warzywniaku będą miały mniej chemii ;)
Próbuję ugryźć jakoś temat mrożenia jako, że dalej konsekwentnie upieram się na BLW i pasteryzacja nie ma sensu (chyba, że jakieś przetwory dla nas ;) ).
Jak narazie do głowy przychodzi mi dynia, kabaczek, fasolka szparagowa, kalafior, brokuły, śliwki, gruszki, jagody może też pomidory i bób.
Z odpowiednią pomocą przychodzą publikowane w sieci artykuły o mrożeniu:

Cieszę się już samą perspektywą mrożenia- mamy świetną lodówkę z dużym zamrażalnikiem (schodzi nawet do 24 stopni na minusie), więc niech się przyda.
A wy macie jakieś patenty na przechowywanie żywności?

sobota, 20 sierpnia 2011

Żywieniowo czyli bliskość karmienia piersią i BLW

Dziś tak melancholijnie. Dzień miałyśmy bardzo intensywny i cyc ratował nam życie, bo nie wiem kiedy i gdzie zagrzałabym mleko, a zeszło nam od 14 do 20 na shopingu.
I po całym dniu kiedy Młode już zostało wykąpane położyłyśmy się do wieczornego karmienia i naszła mnie taka refleksja... Na jednym z forów w wątku rówieśniczym dziewczyny piszą o dawaniu maluchom do spróbowania soczków,obiadków, kaszek i strasznie się z tego cieszą i nie mogą doczekać. Przez to troszeczkę przysiadłam w pisaniem tam, bo nas to przecież nie dotyczy. Ale jak pomyślałam o tych zupkach o tym samodzielnym jedzeniu to zrobiło mi się żal. Żal, że stracę tą bliskość, że Mała nie będzie już w tej sytuacji tylko moja, bo przecież karmienie piersią jest wyjątkowe, niepowtarzalne i niezaprzeczalnie piękne. Taka chwila sam na sam matki i dziecka, bo przecież łyżką może nakarmić każdy, w chuście ponosić też.
I dlatego z pełną świadomością nie chcę skracać tego czasu. Nie chcę tracić tych minut które są tylko nasze. Kiedy Dziecię zacznie siedzieć powolutku wprowadzimy BLW i będziemy się cieszyć bliskością i wspólnym jedzeniem.
Na razie znam ogólny zarys tego wszystkiego, na razie mam upatrzone krzesełko do karmienia, które będzie czekało na dziecko siedzące, bo mam jeszcze czas. Ale już teraz rozglądam się nad jedyną książką na temat BLW "Bobas Lubi Wybór". Będziemy się uczyć nie tracąc ani chwili z tej jedzeniowej bliskości. Szkoda mi każdej minuty. Cieszę się, że dane mi jest karmić piersią. Chcę robić to tak długo jak będzie to Małej potrzebne.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Słów kilka... o maminych ubraniach

Jak wiadomo chciałoby się wyglądać pięknie, atrakcyjnie kiedy to ciało nie wygląda jeszcze jak przed ciążą. Szykują się nam dwie poważne imprezy. We wrześniu ślub przyjaciół, w październiku chrzciny naszej Diablicy. I nie lada wyzwaniem jest wybranie czegoś co będzie odpowiednie. Może mam za duże wymagania? Może mój gust mija się z panującą modą? A może moja sylwetka jest wymagająca jeśli chodzi o dobór ubrań?
Moje wymagania?

  • Łatwy dostęp do biustu- wszak jam matka karmiąca ;) Nie chce, żeby wypływało co nieco, ale chcę, żeby bez problemu można było nakarmić głodnego Potwora. 
  • Coś klasycznego a zarazem eleganckiego co nada się na inne okazje. Oczywiście bez zbędnych ozdób.
Mój gust?
  • Nie przemijająca klasyka. 
  • Elegancja i kobiecość.
Moja sylwetka?
  • Szerokie ramiona, dość pokaźny biust, i dość wąskie biodra.
Czyli co?
 Odpadają wszelkiego rodzaju wariacje na wąskich ramiączkach tudzież bez. Wskazane rękawki. Dekolt kopertowy, bądź coś z opcją guzików. Szeroki pasek w tali co by ją unaocznić i rozszerzany dół. I koniecznie nic dłuższego niż za kolano.
Czyli chyba troszkę mijam się z modą ;)
Idealnym rozwiązaniem byłaby szmizjerka. Nawet kilka znalazłam, ale tylko jako obrazki w internecie ;)
źródło: http://modnesukienki.blogspot.com
źródło:  http://modnesukienki.blogspot.com
Jak mi pójdzie? Zobaczymy

wtorek, 9 sierpnia 2011

misja- chrzest part 1

I nastał ten dzień kiedy zaczęliśmy planować chrzest naszego diabełka. Dlaczego tak późno? Z kilku powodów. Napięty grafik chrzestnego, choroba babci, na której obecności nam bardzo zależy- toż to pierwsza prawnuczka! Więc chrzest odbędzie się mniej więcej w wieku 6 miesięcy. Wiadomo, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Niebywałym plusem jest to, że Młoda będzie już najpewniej siedziała, będzie spała jeszcze mniej niż do tej pory, nie będzie upałów, tłumów do chrztu i na spokojnie kto będzie musiał weźmie sobie urlop, bo przecież będzie już po sezonie. Biorąc pod uwagę, że Młoda jest karmiona na żądanie jest trochę problematyczne, ale to zawsze było i im mniejsza była tym częściej jadła.
Ale poradzimy sobie. Na ostatniej niedzielnej mszy karmiłam w kruchcie domu zakonnego oo. Dominikanów w Gdańsku i gdy jeden z zakonników mnie przyłapał powiedziałam z uśmiechem "Szczęść Boże", a w zamian otrzymałam takąż samą odpowiedź i szeroki uśmiech :) Więc karmienie w kościele mamy już zaliczone i nie jest nam straszne.
Miejsce ze względu na niewielkie mieszkanko i co najmniej 13 osób zaproszonych (a chcemy 20 jeśli się uda)  musieliśmy starannie wyszukać i chyba się udało. Niespełna 3 km od kościoła jest pensjonat Via Steso, który zaproponował nam fajne rozwiązanie. Pyszny dwudaniowy obiad i deser. Myślę, że zasmakuje wszystkim :)
Tort będzie w formie cupcake, które sama stworzę. Napaliłam się na tą formę ciasta kiedy zobaczyłam takie na ślub. Kwestia stojaka jest prosta- Mama kupiła kiedyś sobie takowy na 23 babeczki, więc będzie dla każdego po babeczce. Bo czyż nie są one cudne?
źródło: http://www.imprezarodzinna.pl/zdjecie/chrzest/kolorowe-babeczki/137/2460
źródło: http://maiadream.blogspot.com/2011/06/popeniam-cupcakesy.html
Przemówiła do mnie ta forma z prostego powodu. Nie trzeba będzie kroić ciasta i martwić się, że ktoś upaprze się kremem, dla każdego będzie piękna, zgrabna mufinka :) I wiem, że dla każdego starczy.
Więc miejsce i pomysł na tort już jest. Kwestia kościoła jeszcze przed nami. W piątek idziemy do księdza porozmawiać o szczegółach i poprosić o możliwość chrztu w sobotę. Wszyscy przyjezdni, więc lepiej, żeby mogli spokojnie wrócić na poniedziałek do pracy. A cóż to za chrzest bez dziadków i rodziców chrzestnych?
Nasza Mała Księżniczka strój już ma. Piękną bawełnianą sukieneczkę, buciki i rajstopki. Jeśli się uda to Ciocia Młodej dośle jej jeszcze pelerynkę po Juleczce :) Do tego musimy stworzyć odświętną chustę kółkową (jako chustomama tylko tak wyobrażam sobie nieść Małą do chrztu) i ewentualnie płaszczyk, bo w październiku może być bardzo różnie i Dziecko będzie miało komplet.
Co do naszych strojów... Z tym się jeszcze wstrzymam ;) W końcu mam nadzieję, że nie będę ciągle wyglądała tak samo. Może uda się coś ładnego znaleźć lub wejść w coś sprzed ciąży??
Czas pokaże. Na razie wszystko jest w fazie planów. 




piątek, 5 sierpnia 2011

wakacje i wyższy level w rozwoju

Właśnie wróciliśmy. Wielkie tournée po Kujawach. Mieszka się daleko więc przy okazji nieczęsto trafiającego się urlopu ślubnego trzeba nawiedzić rodzinę. Od kiedy jest z nami Dziecię dziadkowie (a nasi rodzice) bardziej się tych odwiedzin domagają, bo "Ona się tak szybko zmienia".
Wyjechaliśmy znad Zatoki i co? Deszcz. Przez całą wizytę u moich rodziców padało. Trochę się wypogodziło jak byliśmy u mamy ślubnego, ale bez szału.
Pogoda natomiast nie przeszkodziła naszej Królewnie do zrobienia postępów. Pierwszym było odkrycie krzyku. Mała pokochała krzyczeć. Ze złości, z zadowolenia, na siku, na jedzenie, na wszystko. I gdzie ten piękny bezzębny uśmiech przy porannym wstawaniu? Nieee mmma. A co jest? Za to świdrujący w uszach pisk.
Kolejną umiejętnością stało się podnoszenie. Nie przekręca się z boku na bok, nie przeturla się z brzucha na plecki i na odwrót, ale za to chwyta za palce i siada. Przerażające, ale nic na to nie poradzę ;)
Ach. I jeszcze jedno. Okazało się, że mamy w domu telemaniaczkę :)
Przez tyle czasu nie mieliśmy telewizora i przyjdzie nam go kiedyś kupić ;)
U rodzinki było miło, ale się skończyło.
Bilans? Odwiedziny Stryja z rodziną- Młoda dostała wielkiego misia :) Szalona sesja z Bunią (moją mamą), a w czasie pobytu u Babci (ślubnego mamy) Mała odwiedziła zamek w Golubiu-Dobrzyniu i sanktuarium w Oborach. Niestety z Obór zdjęć nie ma. Byliśmy za bardzo rozproszeni, bo nasi znajomi z pielgrzymki zatrzymali się tam na obiad. Miło było zobaczyć przyjazne twarze, pożartować, powspominać. Przyznam się, że ślubny zaproponował w przyszłym roku krótką trasę- Dobrzyń nad Drwęcą- Płock, bo na tym odcinku noclegi są w domach i kilometrowo to nie jest jakoś dużo. Gdybym ja wyszła z taką propozycją to pewnie nie wyszło by, ale skoro to jest "pomysł" to musi się udać ;)

Miś od Stryja Piotra i Cioć Małgosi, Agnieszki i  Moniki
Szaleństwo Buni- Lucia w biedronkowej wersji
Biedroneczka
W zamku Golubskim
W zamku Golubskim
Nasza Żabka u Babci

I jeszcze chustowanie. Dzięki chuście swobodnie poruszałyśmy się po zamkowych salach, a moja kochana mama uszyła mi kółkową, która okazała się być nieocenioną w drodze powrotnej- bez problemu mogłyśmy pochodzić na dworze a nie siedzieć w samochodzie, a samo założenie trwało kilka sekund. Musimy się jeszcze nauczyć dociągać, ale jestem bardzo zadowolona.