I nastał ten dzień kiedy zaczęliśmy planować chrzest naszego diabełka. Dlaczego tak późno? Z kilku powodów. Napięty grafik chrzestnego, choroba babci, na której obecności nam bardzo zależy- toż to pierwsza prawnuczka! Więc chrzest odbędzie się mniej więcej w wieku 6 miesięcy. Wiadomo, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Niebywałym plusem jest to, że Młoda będzie już najpewniej siedziała, będzie spała jeszcze mniej niż do tej pory, nie będzie upałów, tłumów do chrztu i na spokojnie kto będzie musiał weźmie sobie urlop, bo przecież będzie już po sezonie. Biorąc pod uwagę, że Młoda jest karmiona na żądanie jest trochę problematyczne, ale to zawsze było i im mniejsza była tym częściej jadła.
Ale poradzimy sobie. Na ostatniej niedzielnej mszy karmiłam w kruchcie domu zakonnego oo. Dominikanów w Gdańsku i gdy jeden z zakonników mnie przyłapał powiedziałam z uśmiechem "Szczęść Boże", a w zamian otrzymałam takąż samą odpowiedź i szeroki uśmiech :) Więc karmienie w kościele mamy już zaliczone i nie jest nam straszne.
Miejsce ze względu na niewielkie mieszkanko i co najmniej 13 osób zaproszonych (a chcemy 20 jeśli się uda) musieliśmy starannie wyszukać i chyba się udało. Niespełna 3 km od kościoła jest pensjonat Via Steso, który zaproponował nam fajne rozwiązanie. Pyszny dwudaniowy obiad i deser. Myślę, że zasmakuje wszystkim :)
Tort będzie w formie cupcake, które sama stworzę. Napaliłam się na tą formę ciasta kiedy zobaczyłam takie na ślub. Kwestia stojaka jest prosta- Mama kupiła kiedyś sobie takowy na 23 babeczki, więc będzie dla każdego po babeczce. Bo czyż nie są one cudne?
Przemówiła do mnie ta forma z prostego powodu. Nie trzeba będzie kroić ciasta i martwić się, że ktoś upaprze się kremem, dla każdego będzie piękna, zgrabna mufinka :) I wiem, że dla każdego starczy.
Więc miejsce i pomysł na tort już jest. Kwestia kościoła jeszcze przed nami. W piątek idziemy do księdza porozmawiać o szczegółach i poprosić o możliwość chrztu w sobotę. Wszyscy przyjezdni, więc lepiej, żeby mogli spokojnie wrócić na poniedziałek do pracy. A cóż to za chrzest bez dziadków i rodziców chrzestnych?
Nasza Mała Księżniczka strój już ma. Piękną bawełnianą sukieneczkę, buciki i rajstopki. Jeśli się uda to Ciocia Młodej dośle jej jeszcze pelerynkę po Juleczce :) Do tego musimy stworzyć odświętną chustę kółkową (jako chustomama tylko tak wyobrażam sobie nieść Małą do chrztu) i ewentualnie płaszczyk, bo w październiku może być bardzo różnie i Dziecko będzie miało komplet.
Co do naszych strojów... Z tym się jeszcze wstrzymam ;) W końcu mam nadzieję, że nie będę ciągle wyglądała tak samo. Może uda się coś ładnego znaleźć lub wejść w coś sprzed ciąży??
Czas pokaże. Na razie wszystko jest w fazie planów.