Kompletując garderobę dla córki poruszałam się po omacku. Nie wiedziałam co się nada a co nie, no bo skąd. W najbliższej rodzinie dzieci brak, u znajomych sytuacja podobna... Więc nie tylko nie było kogo się poradzić, ale też nie można było liczyć na spadkową czy też przechodnią wyprawkę. W całej akcji wyprawkowej skazana byłam na własne wybory, intuicję i Rodzicielkę, której wybory i gusta nie zawsze pokrywały się z moimi osobistymi. Cóż. Kiedyś były inne czasy, a w niektórych kwestiach Macierzy pozostał sentyment do starych rozwiązań.
Z pomocą i radą przyszły e-koleżanki, które rodziły w nie tak odległej przeszłości. Żeby nie zbankrutować ratowałam się lumpeksami, które zawsze i wszędzie z całego serca będę polecała jako źródło niedrogiej, a dobrej jakościowo bawełny, kupując po kilka sztuk ciuszków.
Po dwóch latach mądrzejsza o doświadczenie, wiem czego się absolutnie wystrzegać, a co jest dla noworodka ubraniowym hitem. Wprawdzie tym razem z pomocą przyszła zgromadzona po Łucji wyprawka, która jakimś cudem zawierała modele unisex i koleżanki, które obdarowały mnie nie małą ilością rzeczy po swoich dzieciach.
Wyzwanie przed jakim staję to zimowe dziecko, bo przecież córka urodziła się na początku wiosny zaraz przed Wielkanocą.
Pierwsze co zrobiłam to przebrałam ubranka po Luśce. Wygrzebałam te najbardziej uniwersalne, chowając niebieskie na dno szafy. Przy okazji wyrzuciłam to co nam się nie sprawdziło. A cóż to było?
Body na zakładkę, które lubią się rozłazić tworząc przy tym niezmiernie 'seksowny' dekolt, pajace mające tylko rozpięcie w kroku i przy szyi (skutecznie zniechęciło mnie do nich, gdy przy wypisie ze szpitala ubrałam w jeden z nich Łucję, a ona dokładnie 2 minuty po tym fakcie cała się...), sztywne spodnie, śpiochy bez zapięcia w kroczu, koszulki i inne ubrania z zapięciami na mikroguziczki i wszelkie noworodkowe ubranka mające zapięcie na plecach. Do tej pory się zastanawiam kto wpadł na tak idiotyczny pomysł projektując takie modele...
Co jest w takim razie dla mnie hitem?