sobota, 31 grudnia 2011

Nowy Rok- obiecane candy

Jak na razie będzie zdjęcie tego co będę losowała. Nie jest to mała paczka, ale co tam ;) Zastanawiałam się czy nie podzielić tego na dwie o ile będą chętni, ale jeszcze się waham. Może macie propozycje?
Do rozlosowania będą:
Miodowy płyn do kąpieli (zarówno butelka po wykorzystaniu zawartości jak i ozdoba aż kuszą, żeby je jakoś twórczo wykorzystać), paczka serwetek z sercami (, bo w lutym są walentynki), dwa komplety naklejek do ozdabiania (srebrne i złote), Krem Perfecta mama do twarzy, miarki kuchenne, papierki do muffinek i zeszyt na przepisy. Pewnie w między czasie dojdzie do tego kartka walentynkowa, ale nic nie obiecuję.
Fajne prezenty? Ja bym chciała takie dostać ;)

A co trzeba zrobić, żeby je zgarnąć?
1. Zostawić komentarz pod wpisem z adresem mail.
2. Podzielić się informacją o candy na swoim blogu/stronie/.facebook'owej tablicy (link mile widziany w poście, żeby nie trzeba było szukać, ewentualnie proszę o kontakt mailowy- "o mnie")
3. Polubić mój fanpage na facebook'u (wtyczkę znajdziesz po prawej stronie pod obserwatorami) i dołączyć do obserwatorów bloga.

Jako, że nie każdy ma swoją stronę/bloga osoby, które takowe miejsce mają zostaną dwukrotnie wpisane na karteczkę, więc ich szanse na zdobycie fantów rośną.
Start o godzinie 00:01 1.01.2012.
Losowanie w moje urodziny wieczorem, żeby jeszcze spóźnialscy mogli się załapać- 13.01.2012 jako dowód, że 13 piątek może być szczęśliwy ;)
...
A jako, że nie ma jeszcze godziny 12 i nie uciekam otwierać swojego bezalkoholowego bombelka ;) chciałabym życzyć wszystkim czytującym bloga wszystkiego co najlepsze w nowym roku. Niech 2012 będzie jeszcze lepszy niż rok, który się właśnie kończy :)
I... do napisania w nowym roku :D

I... Banerek do umieszczenia :)
PS. nie przerażajcie się tym kremem perfecta ;) jest to intensywnie nawilżający krem o delikatnej formule ;) i beż ciąży i karmienia świetnie się spisuje ;)

piątek, 30 grudnia 2011

koniec roku

Chyba się już jakoś przyjęło, że robi się podsumowanie roku. Jaki był ten? Krótki ;) Przy dziecku wszystko tak szybko mija- pierwsze karmienie, pierwsza kupa, pierwszy uśmiech, pierwsze szczepienie, zaczyna przewracać się z pleców na brzuszek, kolejne szczepienia, gaworzenie, o... już pół roku minęło! siada, próbuje raczkować, jeszcze chętniej wstaje i już 8 i pół miesiąca, już koniec roku i człowiek zastanawia się kiedy to zleciało. ano jak z bicza strzelił.
Pierwszą gwiazdkę mamy już za sobą bezzdjęciową, jakoś chyba nikt do tego głowy nie miał, a ja miałam ręce pełne roboty. Okazało się,. że Moje Dziecię jest fanką ryb, a za barszczem z uszkami po prostu szaleje.
Uszka to wiadomo, w rękę i po sprawie. Ale barszcz? Chciałam dać w kieliszku, ale oczywiście z tego zamieszania i przy pakowaniu zapomniałam ów kieliszek zabrać, a u rodziny niczego odpowiedniego nie znalazłam. Tak więc siedziałam z łyżką w ręku na poziomie paszczy i robiłam za "podtrzymywacza", bo Młoda znakomicie radziła sobie z łapaniem i wkładaniem do buzi ;) To przekonało mnie, że jest już gotowa na zupy i kaszki. Do tego oczywiście do picia kompot z suszu i dawaj :D
W czasie świąt zaistniała sytuacja która wyprowadziła mnie z równowagi, ale że ma to ścisły związek z BLW to umieszczę posta na blogu. Wiem jedno.Nie tylko drażniące jest sceptyczne podejście do samokarmienia. Przyklaskiwanie, cieszenie się i zachwycanie jest równie denerwujące a może się skończyć jednym, wielkim pawiem...
Dzięki świętom odkryłam zbawienne działanie suszonej śliwki i mam kilka refleksji na temat zabawek.
Ale o tym później.

gryziemy, bo MAM gryzak

I wracam do produktów MAM. Są one obecne nadal w naszym życiu. Pobierznie już opisałam gryzak, ale okazuje się, że po dłuższym używaniu wychodzi wiele jego plusów.

Myślałam, że to, że tak cichutko grzechocze to minus. Nic bardziej mylnego. Dzięki temu, że jest tak delikatne nie rozprasza i nie wybija kiedy Młoda jest senna czy marudna. Każda część świetnie się obraca i idealnie leży Młodej w rączce. Wprawdzie zębów nadal nie widać, ale dziąsła czasem bardzo swędzą i to, że fakturowo gryzaczek jest tak różny ratuje nas z opresji. Inne gryzaki jako monotonne starczały na moment i szybko się nudziły. Różnorodność kolorów, form i faktur, ba nawet giętkości (przeźroczyste części są miękkie, a nieprzeźroczyste- twarde) pozwala uniknąć znudzeniu i rzuceniu w kąt na czas dłuższy niż kilka godzin.
Jest on w tzw. niezbędniku, który muszę mieć wszędzie gdzie się ruszę. Inne składniki tego zabawkowego niezbędnika ulegają zmianie zależnie od nastroju i humoru ;)

czwartek, 29 grudnia 2011

będziemy czytać

Czekają na mnie trzy książki.
Na pierwszy ogień idzie "Zdrowy start" otrzymany od Sprytnej Mamy. Jestem mocno sceptyczna odnośnie pozycji, które zawierają zasady żywienia, ale chętnie przekonam się jak owa pozycja wpisuje się w moją koncepcję BLW :)
Na dniach pewnie przyjdzie do mnie jeszcze "50 składników miłości" od za-kochanie.pl, a wczoraj o 23 dostałam maila, że wygrałam najnowszą książkę Hołowni i Prokopa z autografem! Z tej ostatniej pozycji ciesze się najbardziej, bo chciałam, ją dostać na gwiazdkę, tak więc... DZIĘKUJĘ CI SPÓŹNIONY ŚW. MIKOŁAJU!!! ;)
Także jest coś i dla ciała i dla duszy :)

blog roku??

Tak dla żartu, bo wiem, że szanse są minimalne, ale zgłosiłam swój blog do konkursu Blog Roku :)
Od tak. Z ciekawości ;)


środa, 28 grudnia 2011

Poświąteczenie, ale z życzeniami

Kontakt z wirtualną rzeczywistością urwał mi się 2 dni przed świętami i powrócił dopiero wczoraj kiedy wróciłam do domu na kolędę i do "normalnego" świata. Dlatego chciałam wam złożyć życzenia, może i spóźnione, ale jak najbardziej serdeczne i od serca :)
***
Minął już czas świątecznej zawieruchy, ale jeszcze w tym świątecznym czasie, jak kolędnicy z kolędą na ustach, "Bóg się rodzi! Moc truchleje! Pan Niebiosów obnażony!" Składam z serca świąteczne życzenia miłości, rodzinnego ciepła i błogosławieństwa w tym nadchodzącym 2012 roku. 

środa, 21 grudnia 2011

za krótka doba ;) 3 dni do Wigilii

21 a ja nadal nie upieklam piernikow ;) ale tak to jest jak dziecka nie można spuścić z oczu nawet na chwilę a wielkość kuchni zamiast umożliwić umieszczenie gdzies małego wędrowniczka przyprawia osobę z klaustrofobia o zawroty głowy. No nic. Jak się dziś nie uda to mąż ma po świętach jeszcze jeden dzień wolnego. Najwyżej będą na sylwestra ;) Problem że Młoda ma zadziwiające poczucie czasu i absolutnie nie robi sobie nic z faktu że zegar pokazuje 22. Na ten przykład wczoraj zasnela przed 23... Więc gotowanie gdy dziecko śpi tez odpada ;)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

kiszone buraki

Zakwas, zakwas się robi :) Z przepisu Kuronia. 1,5 kg buraków 4 ząbki czosnku Kromka razowego chleba Sól Przegotowana woda Buraki umyć, pokroic w plastry. Czosnek rozgniesc z solą. Wszystko przełożyć do dużego słoja, zalać przegotowana woda. Na każdy litr można dodać łyżeczkę soli, wtedy szybciej się ukisi i będzie mocniejszy. Na koniec położyć kromke chleba. Kisi się od 5 do 7 dni, więc to ostatni dzwonek! W zeszłym roku udał się bezbłędnie :)

środa, 14 grudnia 2011

upodobania kulinarne

Moje Dziecię ma już swoje upodobania. Woli kalafior zamiast brokuł, za dynia nie przepada, za to ubóstwia cukinie i ogórek. Pomidory tez są całkiem smaczne, a ostatnio bez skrzywienia ssała cytrynę. No i mięso. Mięso to jest to co tygryski lubią najbardziej :)
Dziś pojawiło się w jej repertuarze nowe połączenie. Bułka z mlekiem.
Zup nie jemy więc w jej wykonaniu to była bułka popijana piersią ;)
Widać tak też można.

może małe candy

Patrzę a tam stuknęło już 10 tysięcy. Kiedy to minęło? Zastanawiam się czy z tej okazji nie zrobić candy... Ale myślę jaka mogłaby być tematyka ;)

sobota, 10 grudnia 2011

piernikowo- ciasto

Odkąd pamiętam najlepsze pierniki robiła moja mama. Nawet dzieciaki w zerówce i szkole się zachwycały a ich matki tłumnie przybywały do mojej rodzicielki po ten tajemny przepis. Gdzie tkwił sekret? W smalcu. Tak! w oryginalnym przepisie był smalec. Ale jako, że żyjemy BLW i mam wątpliwości czy dla Młodej smalec będzie najlepszy zamieniłam go na masło. Ale za rok spróbujemy wersję oryginalną.
Przepis jest dość prosty (w nawiasie moje zamienniki):
  • 20 dag cukru (brązowy)
  • 15 dag miodu może być sztuczny (prawdziwy)
  • 2 kopiaste łyżki margaryny/smalcu (masło)
  • 50 dag mąki
  • 2 łyżeczki sody
  • 1 łyżka przyprawy piernikowej (koniecznie szukajcie przyprawowej przyprawy! bez dodatku mąki i cukru, po co płacić krocie za coś co i tak jest w cieście)
  • 2 jajka
  • można dodać łyżkę kakao, żeby pierniczki były cenniejsze
 Cukier, miód i tłuszcz rozpuszcza się w garnuszki i studzi. Nie wiem czy to kwestia tego, że dałam prawdziwy miód, brązowy cukier i masło, ale zrobił się cudowny karmel. Ledwo powstrzymałam się, żeby go nie zjeść ;) Jako, że karmel szybko tężeje, to polecam wlać mocno ciepły to mieszanki mąki, sody i przyprawy i wymieszać zanim zdąży zastygnąć. Kiedy już będzie dobrze zmieszany i wystarczająco chłodny należy wbić jajka. Ciasto powinno być mocno klejące, ale takie ma być. Owijamy w folię spożywczą i wrzucamy do lodówki najlepiej zapominając. Minimalny czas leżakowania to 24 godziny. Maksymalny miesiąc, ale im dłużej leży tym jest smaczniejsze :)
Moje ciasto już czeka na wycinanie. Chyba takie pieczenie zorganizuję na św. Łucji ;)

piątek, 9 grudnia 2011

Tam też piszę...

Dziś pojawił się mój debiutancki wpis na blogu poświęconym tylko BLW :)
Bardzo polecam :)

placuszki z jabłkami

Teściowa zrobiła nam na gwiazdkę wspaniały prezent- komplet garnków, który wybraliśmy sobie sami ;)
w zestawie jest żeliwna patelnia, która już wczoraj puszczała do mnie oko, a dopiero dziś się przysłużyła zrobieniu fajnego śniadania. zawsze miałam problem, że na patelnię muszę dawać tłuszcz. skończyło się :D
Dziś na śniadanie były placuszki z mąk różnistych i swojskich jabłek.

Składniki:
  • 1 serek homogenizowany naturalny o wadze 150 g
  • 1 duże jajko
  • 1/2 szklanki mąki pszennej
  • 1/2 szklanki mąki żytniej pełnoziarnistej
  • 1/2 szklanki mąki orkiszowej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 płaskie łyżki masła
  • 2 płaskie łyżki brązowego cukru
  • 1 szklanka mleka
  • 3 starte na jarzynowej tarce miękkie jabłka
  • opcjonalnie 1/2 łyżeczki cynamonu lub przyprawy piernikowej
Serek, jajko, mąkę, proszek do pieczenia, masło i cukier dokładnie razem mieszamy, dodając powoli mleko (nie może być grudek). Dodajemy starte jabłka i jeśli lubimy cynamon lub przyprawy piernikowe.
Smażymy na suchej patelni na brązowo po obu stronach. Placuszki dobrze trochę przestudzić, ponieważ przez serek i masło gorące będą w środku "luźne". Wystudzone są bardziej zwarte i spokojnie dziecko chwyci w rączkę.
Ilość dla 2 dorosłych i jedno BLW'owe dziecko ;)

czwartek, 8 grudnia 2011

MAM wkładki laktacyjne część 2- spostrzeżenia świeżej mamy

Jak pisałam wcześniej zaraz po otrzymaniu paczki kilka wkładek wysłałam do przyjaciółki- świeżo upieczonej mamy Emilki. Mówiła, że nie może znaleźć dobrych wkładek, a te na które trafiła bardzo rozczarowały.
Dziś dostałam od niej kilka słów o testowanych wkładkach:

Wkładki w odróżnieniu od wielu innych używanych przeze mnie fasonów, są cienkie, dzięki czemu nie odznaczają się pod ubraniem. Ich dosyć spore rozmiary dają poczucie bezpieczeństwa przy nieustabilizowanej jeszcze laktacji. Wkładki nie przeciekają, co jest ich ogromnym plusem. Dzięki naturalnym materiałom użytym do produkcji, nie odparzają wrażliwej skóry na piersiach. Ponadto przez cały czas użytkowania zachowują swój kształt, nie siepią się i nie przyklejają do brodawek. Na pewno jest to produkt godny polecenia :)


Jak widać ocena wielkości jest bardzo subiektywna ;) Dla mnie były zdecydowanie za małe ;)

środa, 7 grudnia 2011

chustomama na zakupach

Zastanawiacie się jak sobie radzę nosząc dziecko i ciężkie siaty z zakupami? Ano jakoś. Mąż całymi dniami w pracy a jeść coś trzeba. Już dawno wiedziałam jak ten problem rozwiązać, bo dziecko co raz cięższe, a zakupów wcale mniej nie jest. I mam! dostałam. Piękną, grochową torbę na kółkach :D Pojemność to 40 l, a udźwig do 20 kg! :D Którz by się jej oparł? No ja nie mogłam. 

Trochę się spóźniłam, bo kiedyś w Ikea były torby kolorowe choćby żółte i różowe, ale ta też jest fajna :)
Koniec bolących pleców, koniec wybierania co trzeba kupić, boi donieść już nie ma się siły.
I co najważniejsze, moja mama już nie będzie mówić, że z wózkiem byłoby lżej ;)

wtorek, 6 grudnia 2011

żeberka miodowo-piernikowe

To był nasz wczorajszy obiad. Do tego kasza jęczmienna z warzywami i awokado dla Młodej. Dlaczego tak? Bo miałam ochotę na coś rozgrzewającego i dobrze przyprawionego :)
A przepis jest taki:
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 łyżki majeranku
  • 2 łyżki miodu
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 1 łyżka przyprawy do piernika kotani (bo jest bez cukru i mąki- same przyprawy)
  • 2 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1 łyżeczka ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki imbiru w proszku
Jeśli gotujecie dla siebie a nie dzieci dodajcie sól.
Wszystko trzeba dokładnie połączyć i wsmarować w żeberka. Może być też inna wieprzowina, a jeśli macie w domu wino czerwone to zamiast octu dodajcie wino w ilości podwójnej, a nawet potrójnej (wino w czasie pieczenia traci %, więc można je dodawać do dań dla dzieci). Całość odstawiamy do lodówki,  żeby mięso się zamarynowało. wystarczą dwie godziny, ale im dłużej się "gryzie" tym lepiej. Najlepszą formą pieczenia będzie rękaw, ale ile powinno się piec to nie wiem. zawsze piekę ok. godziny ja jakieś 180-200 st. Wieprzowina się wytopi z nadmiaru tłuszczu, więc porcja mięsa wcale nie będzie tłusta. 
Mnie smakowało. Młoda też nie narzekała.



poniedziałek, 5 grudnia 2011

BabyOno- wkładki laktacyjne

Skoro był post o wkładkach MAM to pora na BabyOno. Jakiś czas temu miałam przyjemność potrzymać od nich paczkę. Kupowałam różne wkładki, ale raczej te, które były dostępne na pułkach w sklepie. Te nie były więc żyłam w błogiej nieświadomości jakie te składki są dobre.

A więc są dobre i warto ich poszukać czy zamówić przez internet. są miękkie, duże (!) i co ważne mają doży przylepiec. Są chłonne (zawierają granulki absorbujące jak w podpaskach czy w pieluchach)i zdecydowanie po testowaniu należą do moich ulubionych. Jeszcze jaki plus? są pakowane w folijki. Osobno. Wiem, wiem... Ekologia, ale moja torebka wymaga tego zabezpieczenia a pakowanie po dwie sztuki (z takim rozwiązaniem tez się spotkałam) nie zdaje egzaminu, bo nie zawsze dwie są potrzebne.
Ale, żeby nie słodzić są dwie wady, które przy ogólnym wyglądzie są niczym. Pierwsza to klej. odchodzi od wkładki i czasem zostaje na paskach zabezpieczających. A drugi to ciężko otwiera się woreczki i bez zębów ani rusz ;)

niedziela, 4 grudnia 2011

MAM wkładki laktacyjne część 1- spostrzeżenia

Już kilka dni używam wkładek. Dalej uważam że są trochę małe, ale zadziwiająco chłonne. Zastanawiałam się jaki jest ich sekret, bo nie zawierają wkładu absorbujacego jak inne wkładki czy choćby pampersy- wiem, bo je pocięłam ;) jestem typem dociekliwym ;) mają "zwykłą" fizelinę która chłonie lepiej niż inne wkładki,a co najważniejsze nie oddaje wilgoci. Niestety strasznie się rolują. Może dłuższy pasek z klejem by pomógł? Warto spróbować. Ogólna refleksja na dzień dzisiejszy? Myślałam, że są drogie. Ponad 20 zł za 30 szt.kiedy choćby Johnson kosztowały niecałe 20 za szt.50, ale kiedy użyłam 2 szt. MAM to Johnson poszły ok. 6. Wniosek? Opłaca się. Ps. Może do paczki dorzucicie woreczek strunowy do przechowywania? Nie zawsze takowy mam w domu ;)

piątek, 2 grudnia 2011

święta, święta- już tylko 22 dni

Koniecznie muszę podejść do menu. Całe szczęście wystarcza 2 może 3 dania na wigilijnym stole, żeby Młoda też miała coś dla siebie. Te święta spędzamy z babcia męża. Ta pochodzi z okolic Płocka i ma zupełnie inne dania na stole niż ja- Kujawianka z naleciałościami ogolnopolskimi, bo mama chciała dla nas stworzyć wyjątkową w swoim rodzaju wigilię. Na naszym stole musiał pojawić się kompot z suszu, barszcz z uszkami, tylko trzeba nastawić zakwas, uszka które mam zamiar zrobić, pierogi z ciasta twarogowego, które się smażyło,a ja muszę spróbować co będzie jak spróbuję je upiec, ryba po grecku, śledzie w occie( to będzie w ramach rozpusty świątecznej ;) ), sałatka śledziowa. Inne potrawy zależały od roku, nastroju i wyszukanych a wyglądających zachęcająco przepisów. U męża królowało: chłodnik śledziowy, zupa z suszonych śliwek, pierogi, uszka, karp w kilku rodzajach... Teraz tylko trzeba połączyć dwie tradycje, bo na 6 osób nie ma co robić 24 dania ;) Myślicie, że na 1 i 2 dzień świat przepchnę kaczkę z jabłkami i gulasz z królika?

środa, 30 listopada 2011

idzie zima- osłonka w akcji

I jest co raz zimniej, a mój chuścioch już nie marznie. A to za sprawą mojej osłonki. Wiem, że są cuda w internecie i pewnie o niebo lepsze, ale moja tez jest dobra i jestem, z niej dumna, bo zrobiłam ja sama :)
Tak wygląda przed założeniem- jest ciut dłuższa, a spód wsuwam pod pupę Młodej.
A tak wygląda po założeniu.
Na nogach Dziecię ma getry/ocieplacze, które powstały z pozostałego materiału.

poniedziałek, 28 listopada 2011

MAM paczkę- podejście drugie

Ostatnia notka była bardzo lakoniczna, ale teraz mogę napisać coś więcej. Mogę bo mam o czym, znaczy się to co mam jest już namacalne.
Dziś przyszła paczka. Oczywiście nie byłaby to paczka do mnie gdybym byłabym w domu ;) taki rytuał chyba :)
Tak więc paczkę odebrał sąsiad, ale już ją mam.

W pierwszej chwili nie wiedziałam o co chodzi, ale olśniło mnie- mail -> MAM -> fanty dla Młodej.
Tak więc piszę co było w mailu. Napisała do mnie Pani Monika zajmująca się reklamą marki MAM. Co to za marka? Jest to marka łącząca atrakcyjny design i medycznie przetestowaną funkcjonalność. Zawsze każdy rodzic chce, żeby jego dziecko miało produkty, które są przebadane. I takie produkty proponuje nam marka MAM. Ale marka ta poszła krok dalej. Postanowiła zwrócić się do nas- blogujących mam i poprosić o przetestowanie swoich produktów.Każda mama otrzymała dobrany do potrzeb swojego dziecka paczkę i sprawdza. Zaznaczyłam Pani Monice, że jestem nietypową mamą, a moja Córka ma wyjątkowe potrzeby ( wiem, wiem... każda mama tak powie ;) ), ponieważ odnosząc się do wieku zostały zaproponowane nam: 
smoczek, zestaw do karmienia dziecka, wkładki laktacyjne i osłonki na piersi. Moje dziecko smoczkiem gardziło, karmić się nie pozwala, a osłonki po tygodniu były ble. Trochę się bałam, że Pani Monika zaproponuje jakiś kubek z ustnikiem, albo butelkę, bo przecież obiecałam sobie, że moje dziecko butli ani kubka niekapka nie uświadczy, ale nie. Pani Monika dobrała zestaw idealny, a mianowicie miseczkę z pokrywką i przyssawką, żeby talerz nie latał przy jedzeniu, "wypasiony" gryzak i wkładki.
Pierwsze wrażenia? 
Miseczka. Dekielek dobrze się zamyka więc może służyć jako śniadaniówka na wypady. Wiele razy trzeba gdzieś wyjść a tak wystarczy miseczkę zabrać ze sobą. Wielkość i głębokość myślę, że jest odpowiednia, ale wyjdzie to w praniu. I co bardzo ważne wszystkie części się rozkładają więc można dokładnie umyć.
Wkładki. Małe. Pakowane wszystkie w jednym woreczku. Plus dla środowiska, minus dla kobiecej torebki ;) po mojej wszystko lata i muszę chować wkładki do osobnego woreczka strunowego ;) Żeby znaleźć i żeby się nie wybrudziły. Ale... włożyłam do stanika i bardzo, ale to bardzo delikatne, a moje piersi są jak to piersi AZS bardzo delikatne. Moja laktacja jest już unormowana, ale przyjaciółka zaczyna karmienie i jak narazie zalewa się przy wszystkich wkładkach, więc jutro dostanie kilka wkładek na próbę. oczywiście opinią się podzieli :)

Gryzak. Piękne kolory, różne struktury. I ważna informacja dla mnie jako matki leniwej. Można myć w zmywarce!!!
A córka? chyba jej się podobał, ale zobaczymy przy dłuższym używaniu.
Testowanie uważam za rozpoczęte :)

PS> polecam zakładkę POLECAM. I zachęcam z korzystania z rabatu w wysokości 10% :)

piątek, 25 listopada 2011

MAM

Dostałam maila od pewnej Pani. O mailu napiszę jutro, kiedy przyjadą dziadkowie i zajmą się wnuczką. A teraz trochę o firmie , którą Pani reprezentuje: http://www.mambaby.pl/

poniedziałek, 21 listopada 2011

idą święta?

Do świąt jeszcze miesiąc a mnie po głowie chodzi świąteczne menu, które i moja córka będzie mogła skonsumowa i prezenty. Bo jak o tym nie myśleć kiedy telewizja n daje prezenty z pomocą niebieskich kulek, Jedynytaki przemawia o świątecznych pakietach głosem Borysa Szyca,a Coca Cola po latach zmieniła swoją reklamę ;)
Tym wpisem chcę się zacząć serię przedświątecznych wpisów(oczywiście w chwili wytchnienia będą też inne).
A tematyka? Jedzenie, które zachęci moje dziecko do spróbowania i nie przyprawi je o ból brzuszka, oraz prezenty, które nie przyprawią mnie o ból głowy ;)

Ach. I jeszcze facebookowy apel:

Zdecydujmy się na kupno gwiazdkowych prezentów od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach...

Zróbmy tak, abysze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata. Dzięki temu więcej osób będzie mogło przeżyć szczęśliwe święta.

Co wy na to? ja z jednej strony popieram ten apel, ale z drugiej... sama często kupije w "molochach". W końcu ceny mają najlepsze. Ale, żeby nie było cześc prezentów staram się zrobić własnoręcznie.

czwartek, 17 listopada 2011

zapiekany ryż z jabłkami

Szycie skończone, ale po wczorajszym szczepieniu Młoda gorączkuje. Jako, że jest to chorowanie pełną gębą to nie pozwala się zostawiać na chwilę- cięższa wersja odkładać... W chwili gdy zasnela zrobiłam coś co będę mogła jeść cały dzień, zarówno na ciepło jak i zimno. Zapiekany ryż z jabłkami, który też się nada dla dzieci BLW. * szklanka białego ryżu * 2 łyżki masła * szklanka mleka * szklanka wody( może się okazać, że potrzeba trochę więcej) * 2 jajka * 3 jabłka( może być więcej) * cynamon * świeży imbir * brązowy cukier do smaku Ryż podsmażyć na maśle. Zalać wodą i mlekiem. Gotować do miękkości pod przykryciem na małym ogniu. Jeśli trzeba dolać wody( ryż musi wchłonąć cały płyn). W między czasie obrać i zetrzeć jabłka, odrobinę świeżego imbiru. Dodać cynamon i cukier, który konieczny nie jest... Do ugotowanego ryżu dodać żółtka. Białko ubić na sztywno i połączyć z ryżem. Naczynie żaroodporne posmarować tłuszczem, wyłożyć połowę ryżu, jabłka i resztę ryżu. Zapiec w gorącym piekarniku. Dla fanów śmietany wmożna wymieszać dobra kwaśną śmietanę z cukrem i wyłożyć na ryż.

środa, 16 listopada 2011

idzie zima

Mam wyrażenie, że listopad ostatnimi dniami nas rozpieszcza. Pamiętam lata gdy na Wszystkich Świętych był już śnieg. Ale już niedługo, niedługo, niedługo. Na tę okazje szykuje coś cieplejego dla córy co by mi w chuście nie marzla. Ile kosztuje taki wynalazek wiedzą zainteresowani... W moim ulubionym lumpeksie znalazłam wczoraj cieplutką i milutką czerwoną bluzę polarową z logo Coca Cola. Dziś zabrałam się za cięcie i walkę z igłą, bo maszyny nie posiadam. Co z tego będzie? Otulaczek z kapturkiem dla młodej i może getry na odnóża, które powstanią z rękawów. Proszę trzymać kciuki za efekty :)

czwartek, 10 listopada 2011

chrzest święty- bojowy

I Młoda została ochrzczona :) Wyszło tak jak chciałam. Obiad w miłym towarzystwie w knajpce, na deser moje babeczki, które niestety nie zostały uwiecznione, ale przepis i owszem ;) więc przy okazji kolejnej uroczystości zrobię je jeszcze raz, bo smakowały i wtedy zamieszczę przepis.
Po deserze do kościoła na główną uroczystość. 
Bez małych "urozmaiceń" się nie obyło- było karmienie na schodach kościoła, było przebieranie w samochodzie ojca chrzestnego, było chodzenie, pokazywanie świec, kołysanie. Dzięki chuście wyszliśmy z tego bez szwanku. Towarzyszyła nam nasza Nati mimo, że planowałam jakąś elegancką kółkową. Dobrze, że się nie zdecydowałam, bo by mi ramię odpadło od noszenia 8 kg mojego szczęścia ;)
fotografował Maciej Bućko
fotografował Maciej Bućko
fotografował Maciej Bućko

Po mszy Młoda się całkiem uspokoiła. Pasowała jej sytuacja gdzie była w centrum uwagi. Wszyscy na nią patrzyli, wujek robił zdjęcia ;) 
fotografował Maciej Bućko
fotografował Maciej Bućko
fotografował Maciej Bućko
fotografował Maciej Bućko
Sam moment polania wodą odbył się spokojnie, a Młoda była niesamowicie zdziwiona (, bo do czego to doszło, żeby kąpali w ubraniu :) )
fotografował Maciej Bućko
fotografował Maciej Bućko
fotografował Maciej Bućko
Po chrzcie Młoda stała się niespokojna (dzień długi, sporo wrażeń, mało snu, więc czemu się dziwić), ale tylko do chwili kiedy rodzina zarządziła "robimy zdjęcie grupowe" ;)
fotografował Maciej Bućko
Jak widać Moja córka jest urodzoną modelką :)
Zasnęła po drodze do domu po to, żeby całkiem się rozbudzić po nakarmieniu i stwierdzić, że zabawa się dopiero zaczyna ;)

miłość do ciuchlandów

Już dawno chciałam napisać o wielkim i rozbuchanym uczuciu, jakim darzę lumpeksy. Bo kogo w tych czasach stać, żeby ubierać się od początku do końca w markowych sklepach? Mnie nie ;) Tym bardziej, że zarobkowo pracuje tylko mąż.
Czasem słyszę, że ktoś nie umie szukać, nie umie wyłapać perełek, ale zasada jest jedna: nigdy się nie nastawiaj. Przerabiałam to setki razy, kiedy szukałam stroju na specjalne okazje. Albo gdy Młoda wyrastała z jednego rozmiaru( choćby teraz potrzebujemy ubrań 74/80, a wszędzie są ubrania dla maluchów). Jak się nastawisz to umarł w butach- nie będzie nic.
Moimi zdobyczami, które najbardziej cieszą to: sukienka którą miałam na ślubie Adasia, spódnice, którą założyłam na chrzest Młodej, strój kąpielowy freya(,który trzymam licząc, że kiedyś w niego wejdę ;) ) i dziecięce zdobycze: 3 otulaczki dla noworodka( wprawdzie Młoda już była na nie za duża, ale jak mogłam nie brać jak były po złotówce ;) ), zabawki edukacyjne( książeczki z materiału, zabawki od mat edukacyjnych), getry które Młoda ma zakładane jak ocieplacze na nóżki, 
masa ubranek i obecny hit w moim domu, który znalazła moja mama: mata- koło angielskiej firmy GALT.
Najciekawsze rzeczy znalazłam kiedy wchodziłam "przy okazji".
Dlatego polecam :) Grunt to nie szukać niczego konkretnego :)

wtorek, 8 listopada 2011

racuszki pieczone

Wiem, że jeszcze nie było wpisu odnośnie chrztu, ale i na niego przyjedzie pora. W tej chwili jesteśmy w trakcie aktywnego wprowadzenia blw. Nie powiem, że nie wymaga ode mnie to żadnych wyrzeczeń, bo to nie tak ;) jadałam nieregularnie, nie zawsze zdrowo i zawsze mocno osolone ;)
Nic tak nie boli jak ten brak soli...
Aż się zrymowało ;)
Ale walczymy z własnymi złymi przyzwyczajeniami.
Teraz staram się przynajmniej z jednodniowym wyprzedzeniem, a najmniej plan na cały tydzień, ustalać menu dla całej rodziny żeby i Młoda mogła z nami jeść.
W niedzielę jedliśmy kurczaka marynowanego w maślance i upieczonego z ziemniakami i marchewką. Nie wyobrażałam sobie mięsa bez soli, ale da się! Dzięki maślance nic mu nie potrzebna. Wczoraj była cukinia gotowana na parze z makaronem i totalne fiasko. O ile Młoda uwielbia cukinie tak ja namęczyłam się nieziemsko jedząc ją bez soli... A dziś... Dziś były racuszki. Jabłka w domu były, ale trzeba było znaleźć coś, co się piecze, a nie smaży, bo jeszcze porządnej patelni się nie dorobiłam. I znalazłam na stronie z wegetariańskimi przepisami zwegowani.pl
Składniki:
  • małe jabłko starte na tarce jarzynowej
  • 1 jajko
  • 30 ml mleka
  • 100 g płatków owsianych
  • 200 g twarogu (użyłam takiego 3 krotnie mielonego)
  • cynamon
  • w przepisie znajdowało się jeszcze 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, które ja pominęłam
Wszystkie składniki miesza się razem i piecze 30 minut w piekarniku nagrzanym do 160 st.
Młodej bardzo smakowały ;)