wtorek, 31 stycznia 2012

koniec stycznia

Zima.uderzyła z pełną mocą. Kumulowala siły :p Ale to dobrze. Pierwsze spacery w mrozie trochę się opoznily ale są już za nami :) Powoli się zbieram do napisania czegoś dłuższego o Dzieciu. I cyknąć zdjęcia przygotowań do walentynek. Wróć! Nie walentynek a 3 rocznicy ślubu. Jako nieliczni wybraliśmy na dzień ślubu 7 lutego i to nie dlatego,że był "powód" ;) A dziś proszę was o glosy. To już ostatni dzień a konkurencja jest ostra :) KLIK'y Proszę o przekazywanie linka rodzinie,znajomym, głosowanie z kilku komputerów, komórek(jedno ip to jedno kliknięcie) ;) im więcej osób tym lepiej :)

niedziela, 29 stycznia 2012

mamy pierwszy ząbek

Nigdy nie przypuszczałam,że się będę tym tak ekscytować. W 9 miesiacu 2 tygodniu i 1 dniu swojego życia moje Dziecko stało się małym posiadaczem zęba. Dolnej, lewej jedynki. Już wczoraj coś stuknęło przy piciu a dziś wymacalam :) Zabawne to. Skok rozwojowy po którym Dziecko zaczęło raczkować i stawać ukrył się pod trzydniówką(miałam ochotę uciec i przeczekać te humory i nastroje), a ząb ukrył się pod chorobą, która mogłaby się skończyć antybiotykiem gdyby nie wizyta u lekarza. Tak więc zaczynamy nowy etap :)

środa, 25 stycznia 2012

wszyscy mają... bakcyla... mam i ja ;) + ciastka sezamkowe

No i się rozchorowałam. I chorujemy we dwie. Czyli jednak dobrze, że mamy zakaz wychodzenia na spacery, bo i mnie się przyda leżakowanie.Chociaż ta pogoda... Rano sypał śnieg, a teraz? jest takie słońce, że musiałam okna pozasłaniać, bo czułam się jakbym siedziała w szklarni...
Wczoraj natomiast udało mi się zrobić sezamkowe ciastka. Są pyszne! Ale zamiast cukru dałam miód :)
Składniki:
  • 1 szklanka tahini (pasty sezamowej)
  • 3 szklanki mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 szklanka miodu
  • 200 g masła, w temperaturze pokojowej
Wszystkie składniki łączymy. Wyrabiałam ręcznie, więc dobrze włożyć przed formowaniem miskę do lodówki. turlamy kulki, spłaszczamy i wykładamy na blaszkę pokrytą pergaminem. Pieczemy w 180 st. ok 13 minut (trzeba pilnować bo łatwo się przypalają) aż będą zrumienione. Po wyjęciu z pieca odstawiamy aż wystygną względnie, bo takie gorące łatwo się kruszą.
Są cudowne, a lekko ciepłe pasują do kubka mleka :)

Pastę tez zrobiłam z przepisu Doroty z małym wyjątkiem- ilości dopasowałam do polskiej paczki sezamu ;)
  • paczka białego sezamu- 300g
  • 5,5 łyżki oleju rzepakowego
Sezam prażymy na gorącej patelni aż się zezłoci (jak zbrązowieje będzie do niczego). Studzimy i miksujemy blenderem z olejem na gładką masę.

Teraz szukam dobrego przepisu na sos z użyciem tahini.
.
.
.
Zostało 6 dni do końca chustowego konkursu dlatego proszę bardzo o głosy :)
.
A ja? Co raz bardziej się nastawiam na pieczenie swojego chleba. Mam drożdże więc dziś spróbuję zrobić chlebek drożdżowy, a jak się jeszcze bardziej nastawie to może i nastawię zakwas ;)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

chorujemy

No i jednak. Lekarz nas nie ominął, a tak się łudziłam. Kaszel i katar jak był tak jest, a lekarz usłyszał jakieś szmery i mamy lek. Paskudną zawiesinę, która przyprawiła mnie o mdłości jak tylko ją powąchałam. Przez godzinę myślałam jak ją podać i co? I nic. Podałam normalnie, dziecko wypiło i się jeszcze oblizało. Szok w trampkach ;)
Po takim doświadczeniu zastanawiam się co raz częściej czy nie zakupić Dziecku tranu. Ja nie jestem w stanie wypić, ale może ona będzie? 
A w lodówce leży moje tahini. Zrobione na poczet ciasteczek sezamkowych Doroty. Pomyślałam sobie, że skoro sezam jest tak zdrowy i zawiera tyle wapnia (100 g zawiera go tyle co litr mleka!) to uraczę nimi Dziecko (przemilczę fakt, że sama może za chałwą nie przepadam, ale sezamki mogłabym jeść kilogramami ;) ). I czekam na dogodny moment. Może w końcu jutro się nadarzy?? Może jutro będzie godzinka, żeby się pobawić w cukiernika?
A dziś korzystam z tego, że dziecko zdrzemnęło się chwilę proszę Was o głosy :) Rywalizacja jest ostra, ale nadziei nie tracę :) Tym bardziej, że moja Dziewczyna jeszcze długo się w chuście ponosić może :)
I życzcie mi powodzenia, bo mamy nakaz garowania w domu... Może nie jestem zwolennikiem jakichś długich spacerów bez celu, ale wyjśc i się przewietrzyć lubiłam...

sobota, 21 stycznia 2012

pierwszy dzień babci/ dziadka

No i jest. Rodzice obchodzą swój pierwszy Dzień Babci/ Dziadka. Co czują? Nie wiem ;) ale może kiedyś dane mi będzie poczuć to samo.
Jako, że mieszkamy daleko, a ja miałam zrobić im kartki, ale nie zrobiłam z powodu przeziębienia Młodej trzeba było improwizować ;) Ale improwizacja okazała się być nadzwyczaj udana.
Wiadomo, że dla techniki nie ma odległości nie do pokonania, więc Świeże Babcie dostały na swoje telefony takie o to zdjęcia:

 A jutro Świeży Dziadek dostanie takie zdjęcia:                                                                                            


Wszystkim Babciom i Dziadkom życzę wszystkiego co najlepsze w dniu Waszego święta :)
A dzieciakom życzę najwspanialszych dziadków na świecie :)


.
.
.
Przy okazji proszę was o codzienne głosy w konkursie o chustę :) tym bardziej jest potrzebna, bo moja została pożyczona i nosi Malinkę :)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

blog roku- 140 miejsce

No i jest cieniutko, ale cudów się nie spodziewałam ;)
Dzięki tym co sms wysłali, a tych co się namyślają przypominam, że zostało już tylko parę dni :)
Tak więc jeśli ktoś ma chęć to przypominam, że w konkursie blog roku, można wysyłać sms na mojego bloga o treści A00546 pod numer 7122. Dochód z SMS'ów zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych. Koszt SMS - 1,23zł

niedziela, 15 stycznia 2012

WYNIKI losowania

Miały być wczoraj, ale z powodów technicznych są dziś. Wasz liczny udział mnie zaskoczył. Naprawdę :) Ale to miło, bo sporo karteczek uzbierało się w kubełku :)

A za "losującą Marysię" służyła moja Latorośl. 
Chwila grzebania i zabawy karteczkami i...
mamy zwycięzce :)
Ale na jednej karteczce dziecko nie poprzestało i...
mogą się spodziewać małych niespodzianek z okazji walentynek ;)
Dziękuję Wam za zabawę :)

..
..
..
Nieśmiało przypominam o głosowanie na zdjęcie Łucji :)

piątek, 13 stycznia 2012

24 lata 25 wiosen

Dziękuję Wam bardzo za tak duże zainteresowanie zabawą. Jestem miło zaskoczona :) Mam nadzieję, że chociaż część z Was będzie do mnie zaglądać po losowaniu :)
Dziś kończę 24 lata i w ramach urodzinowego dnia mąż wyciągnął mnie na obiad. Stąd losowanie troszkę się opóźni ;) Muszę uśpić dziecko, poprzepisywać na karteczkach imiona, a aparat nie poradzi sobie z taką porą i brakiem oświetlenia. Jutro mam zajęcia, ale z dzieckiem więc w ciągu dnia w czasie przerwy zrobnię i obfotografuję losowanie :)
Na obiad było sushi. Polecam Olimp w Gdańsku Wrzeszczu. Fajne jedzonko i mają krzesełko do karmienia. Oczywiście Mała dostała też coś z naszych tależy. Przypadły jej do gustu pierożki, ale chyba najlepszy był tuńczyk i tykwa :) Jednak łosoś sote naszej córce nie pasi. Zdjęcia są a i owszem, więc pojawią się wkrótce :)
.
.
.
Kochani czytelnicy przypominam o konkursie na Blog Roku. Żeby wesprzeć mnie należy wysłać sms o treści A00546 na numer 7122 (1 numer = 1 sms- koszt 1,23). Dochód z SMS'ów zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.
.
.
.
A bezpłatnie ;) można klikąć na moją Córkę i pomóc zdobyć jej chustę ;)

czwartek, 12 stycznia 2012

Głosowanie

Od dnia dzisiejszego można głosować na mojego bloga w konkursie "blog roku 2011"
Trzeba wysyłać SMS o treści A00546 na numer 7122 (koszt to 1,23)

Do Jutra do godziny 13,45 (moich urodzin ;) ) można się zgłaszać do noworocznego candy.

Dziękuję również wszystkim którzy głosują na moją córkę i oczywiście proszę o więcej ;)

niedziela, 8 stycznia 2012

jogurtowa pana cotta

Czyli kremowa galaretka ;) mąż gustuję, a ja robię
  • 1/2 szklanki mleka
  • ok. 600 g jogurtu (u mnie 400 g zwykłego i 200 g greckiego z Lidla)
  • 2 1/2 łyżki żelatyny
  • 2-3 łyżki brązowego cukru (do smaku)
Podgrzać mleko, rozpuścić żelatynę i cukier. Do ciągle podgrzewanego (nie można zagotować, bo żelatyna nie stężeje) dodać jogurt i dokładnie wymieszać (żeby rozpuścić ewentualne grudki). Przełożyć do foremki i odstawić do stężenia. Podawać w temperaturze pokojowej z musem owocowym, syropem czy czekoladą. Jak kto woli :)
Taką wersję można wylać na biszkopty i pokryć owocową galaretką i wyjdzie sernik na zimno ;)
Z malinami. Wstyd się przyznać, ale tak wygląda, bo byłam niecierpliwa i szybko chciałam wyjąć z foremki ;)

.
.
.
.
.
.
.
Prosze o głosy na Młodą :)
I zachęcam do wzięcia udziału w candy :)

piątek, 6 stycznia 2012

ryba po grecku

Dziś święto więc i potrawa świąteczna :) gości u nas na wigilijnym stole, ale jest tak pyszna, że jadłabym ją cały rok ;)
Tylko człowiek leniwy i trzeć mu się warzyw nie chce, ale jako, że na wigilię robi się zawsze więcej, sos został zamrożony i teraz odtaje w garnku :)
Tajemnicą sosu jest masa przypraw. Przepraszam cię mamusiu, ale mnie ten sos wychodzi zdecydowanie lepiej ;) w tym roku przyprawiałam warzywa, ale następnym razem najpierw wygotuję przyprawy, a później wywarem zaleję warzywa ;) nie trzeba będzie dziubać masy czarnych ziarenek.
Jak zwykle podam tylko proporcje, bo nie opłaca się robić mało tego sosu. można później zamrozić czy wsadzić w słoiki i cieszyć się nim innym razem.
  • 1 porcja posiekanej cebuli
  • 1 porcja startej marchwi
  • 1/2 porcji startego selera
  • 1/2 porcji startego pasternaku znanego u nas jako pietruszka ;)
  • słoiczek koncentratu pomidorowego
  • czerwona papryka pokrojona w kostkę
  • + przyprawy (na 5 l garnek dodałam 1/2 paczki liści laurowych, 1/2 paczki pieprzu w ziarnach, 1/3 paczki ziela angielskiego)

W dużym garnku (co by było łatwiej mieszać) rozgrzewamy olej i smażymy na nim cebulę. W tym samym czasie zagotowujemy kilka szklanek wody i wrzucamy do niej wszystkie przyprawy, żeby się wygotowały oddając wodzie cały aromat. Kiedy cebula się zeszkli dorzucamy marchew, seler i pasternak,  wszystko chwilę podsmażamy. Z wody wyciągamy wygotowane przyprawy i takim wywarem zalewamy smażące się warzywa. Przykrywamy pokrywką i dusimy całość od czasu do czasu mieszając, żeby się nie przypaliło (jeśli trzeba dolewamy wody). Kiedy wszystko zmięknie dodajemy pokrojoną paprykę i koncentrat. Wszystko gotujemy jeszcze przez jakiś czas (tak, żeby papryka była miękka, ale nie rozpadła się). Do smaku lekko solimy.
I koniec. Taki sos podajemy z rybą ugotowaną na parze lub usmażoną, ale smaczniejsza jest wersja gotowana na parze. Dobra jest do tego każda jasna ryba która nie ma dużo ości- morszczuk, mintaj, dorsz. Można podawać na ciepło, można zapiec, albo jeść na zimno- co kto lubi :)
Ja uwielbiam taki sos dać prosto na chleb ;) w taki sposób ginie reszta z garnka. 
Smacznego :)


ps. przypominam o głosowaniu na moje Dziecię

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Mamo pamiętaj o sobie!- noworoczne postanowienie

Miało ich nie być, ale co tam. Niech będzie takie jedno, które potrzebne jest każdej mamie- czas tylko dla siebie. Do takiego postanowienia zachęcają mamy z blogu "W roli mamy". I myślę że warto, a wiem, że potrzebna jest mobilizacja, pomoc bliskich, żeby takie postanowienie wypełnić.
Zasadą małych kroczków będziemy dążyć do samorealizacji. Jak? Nie zdradzę narazie ;) Jak będę szła w tym kierunku będę zdradzała w jaki sposób :)
***
A ja przypominam o candy, które tez może być impulsem do poświęcenia sobie czasu choćby przygotowując sobie pachnącą kąpiel, czy piekąc sobie całą masę babeczek i z premedytacja nie dzieląc się nimi z nikim (mam taki plan na urodziny, bo mąż będzie w pracy ;) ), no może można odpalić jedną dziecku jeśli takowe będzie patrzyło i sępiło ;)
I proszę o głosowanie na moją dziewczynę :) tęsknimy za żywymi kolorami chusty ;) zieleń nam się już opatrzyła. Może jakaś czerwień, róż, fiolet, albo turkus? ;)

niedziela, 1 stycznia 2012

nowy nowy rok ;) pierogi inaczej

Wczoraj poszła informacja o candy.  Intensywnie myślę nad dodatkowymi prezentami. Może dla przyszłych mam będzie zestaw kremów? Ale chyba innym razem :p
Dziś będzie kulinarnie. Pierożki. Takie jak te wigilijne, bo proste i smaczne.


Nigdy nie byłam przekonana do tradycyjnych pierogów i wiem dlaczego. W wigilie nie miałam siły ugnieść ciasta na uszka ;) A tu siła wymagana jest żadna.
Nadzieniem może być wszystko- grzyby, kapusta, twaróg, dżem a nawet świeże owoce. Każda wersja jest dobra i smaczna :) U nas była kapusta, która ostała się z wigilii (cebulka podsmażona na maśle, poszatkowana kiszona i biała kapusta i mnóstwo majeranku, 
cząbru, ziela angielskiego, liści laurowych i trochę pieprzu). Proporcje banalne:
  • 1 kostka twarogu (250 g)
  • 5 dag masła/margaryny
  • 1 szk. mąki
I koniec. Twaróg można zmielić, albo ugnieść. ciasto przy zmieleniu będzie bardziej gładkie. Wszystko mieszamy, rozwałkowujemy na grubość 2-3 mm, wykrawamy koła, kładziemy farsz i zlepiamy jak na tradycyjne pierogi przystało. 

Ich plusem jest to, że nie trzeba ich gotować. Odpadnie problem surowego ciasta lub rozgotowanej brei. Pierożki można usmażyć na głębokim tłuszczo aż się zrumienią z obu stron (później odsączamy je na ręcznikach papierowych) i wyglądają wtedy tak:
Albo upiec w rozgrzanym do 220 st. piekarniku na rumiano i wyglądają wtedy tak:
Wiadome jest, że dla Młodej wersja pieczona jest jedyną słuszną, ale rodzina męża jednogłośnie stwierdziła w wigilię, że lepsze cą smażone.
Pierożki są proste i szybkie, a ciasto lekkie i miękkie :)
Polecam fanom, który nie mają siły i cierpliwości by zając się tradycyjnymi :)

ps. Młoda zbiera na chustę. Prosimy o codzienne wsparcie ;) wiele nie trzeba. wystarczy jeden klik :D i o kliknięcie na chustę :)