Dalej mam urwanie głowy, więc zaglądam tylko z doskoku za co przepraszam, ale pewnie przed roczkiem to się nie zmieni (nawet nie mam jeszcze zaproszeń zrobionych, więc chyba będę szczegóły ustalać telefonicznie i pójdą kartki przed samymi świętami).
Ale o tym chcę napisać póki jest to na świeżo. Rozmawiałam ostatnio z e-przyjaciółkami o ekologii.
Istnieje zarzut, że ekologia ni jak się ma do ekonomii, a chyba nie do końca tak jest. Zaczęłam się interesować tym wszystkim ze względu ekonomii. W końcu wszystko zaczęło się od pieluszek wielorazowych(, o których jeszcze napiszę, bo wiosna idzie i niektóre koleżanki chcą się przerzucić na tą opcję) i decydując się na nie, daleka byłam do ekologii. Przemawiało do mnie, że nie będę musiała wydawać miesięcznie 300 zł na same pieluchy, bo i tak piorę, i tak więc co to za różnica dorzucić kilka pieluch dziennie do prania? Fakt. Jak Lusia ma "zły" dzień to podstawę prania stanowią pieluchy ;) ale to i tak mniejsze pieniądze. I co najważniejsze regulowane zaraz po wypłacie w postaci opłacenia rachunku i kupienia proszku. Do tego mam palkę już z gatunku tych "inteligentnych", które dobierają ilość wody do ilości prania i są ogólnie energooszczędne.
Eko w moim wydaniu nie znaczy drogo :) Naprawdę.
Jedzenie. EKO znaczy zdrowo i z głową.
Ja gości mam okazjonalnie,więc mogę zaszaleć i zamienić biały cukier na brązowy (co nie znaczy, że białego u nas nie ma), margarynę na masło, sól warzoną na morską itp... Ale, np. w leniwej drożdżówce zaczęłam zamieniać biały cukier na brązowy, a na wielką blachę potrzeba raptem szklanki cukru.
Na roczek będzie kilka ciast takich "dla dorosłych" na margarynie i białym cukrze, bo człowiek przyzwyczajony do słodkiego będzie się tego domagał, ale będzie kilka takich dla Lusi w wersji zdrowszej(może sernik-tu mam genialny przepis z olejem zamiast margaryny! Daję rzepakowy- bo tani,zdrowy i nie śmierdzi- przepisem się podzielę), pewnie biszkopt z galaretką i owocami (,może mrożone maliny, które mam z działki rodziców) i tort w postaci babeczek(chyba tradycyjnego robić już nie będę ;) ) z ciasta na maśle- ucieranego.
Ograniczając sól mogę sobie pozwolić na tą zdrowszą, bo jej po prostu używam okazjonalnie (już nie jestem tak restrykcyjna co na początku przygody z BLW), a którą i tak dodaję na koniec gotowania. A kto powiedział,ze w solniczce nie może być zwykła,a w cukiernicy biały cukier? Dla osób, które żywią się tak jak statystyczny Polak nie zrobi to różnicy. Polacy mają tendencję do przesalania i przesładzania wszystkiego. "Mój dom, moja twierdza", ale świata zbawiać nie będę ;)
Jadąc na większe zakupy można wybrać zamiast zwykłego ryżu ten brązowy, zamiast białego makaronu razowy (moje ostatnie odkrycie to żytni makaron EKO w cenie zwykłego w sieci Carrefour), a wszystko w cenie normalnej, ewentualnie minimalnie większej (naprawdę! 10 razy sprawdzam ceny i porównuję). Czasem można kupić mąkę z pełnego przemiału z lokalnych młynów za cenę zwykłej! Nie dość, że zdrowo to jest ograniczona emisja spalin, bo nie trzeba jej nigdzie przewozić (ulubiony argument ekomaniaków ;) a mnie raczej nigdy nie "ruszał"). Ja mam Gdańskie Młyny gdzie cena mąki pszennej graham i żytnich oscyluje w granicach 2-3 zł.
Eko przyprawy z Darów Natury mimo,że za opakowanie wychodzą drożej,to są tańsze,bo w 3 krotnie większym opakowaniu,a liście laurowe i majeranek,które są standardowo pakowane po max 20 gram i kosztują ponad złotówkę,to koszt 5 zł za 100 g. A tych przypraw dużo używam. Do tego polecam Dary ze względu na aromatyczność i duży wybór. Dostępne w sieci Rossmann jako mieszanki ziołowe, w czystej postaci w sklepach zielarskich, ekologicznych (cena wyższa niż w zielarskich!) i w sprzedaży internetowej.
Co jeszcze? Swój chleb- świeży,bez chemii i kilogramowy bochenek kosztuje tyle co mąka i kawałeczek drożdży( czyli jakieś 2,50, a nie 4, bo te tanie są dmuchane,mniej syte i mają max 750 g jak nie 0,5 kg. Czemu się zdecydowałam na pieczenie? bo zawsze zapominałam o kupnie ;) Na prawdę. Mąż nie jada śniadań w domu, wraca na tyle późno, że już nie je, więc chleba nie było, a jak był to szybko zsychał. Schnięcie było powodem, dla którego nastawiłam zakwas i od soboty cieszę się długo świeżym chlebie na zakwasie! (O ile go nie zjem od razu ;) ) Polecam serdecznie, bo tego smaku nie jest w stanie nic zastąpić :)
No i ostatnio mój wielki powrót do kiełków, gdzie cały sprzęt to talerzyk (jestem posiadaczką kiełkownicy, którą kupiłam jakieś 3 lata temu i na ponad 2 lata o niej zapomniałam ;) ),a paczuszka nasionek kosztuje najwyżej 4 zł (to najwięcej) starcza na 6 kiełkowań co najmniej i jest tańsza niż rzodkiewki, czy szczypiorek spod folii, który będą nam zaraz wciskać jako nowalijki za chore pieniądze. Ale o kiełkach jeszcze napiszę na "Bobas lubi wybór". Nasionka na kiełki dostępne też w Darach Natury, Diet Food czy w marketach, ale tam paczuszki są znacznie mniejsze i droższe (mimo to zakupiłam, bo były inne, a będę testować czy można skiełkować to co mam w domu ;) ).
Mieszkam w mieście, więc nie mam szansy na EKO mięso czy EKO warzywa, bo jednak cenowo jest to wszystko poza moim dostępem. Ale ostatnio nie kupuję wędlin. Czemu? Tata na działce zrobił wędzarnie i dostaję wałówkę jak się widzimy :) Może i nie jest tak wspaniała jak z mięsa z wiadomego źródła, ale nie zawiera tyle wody, soli, konserwantów i ulepszaczy co te mielone "niewiadomo co" ze sklepu. Tu mam kawałek wędzonego mięsa, kiełbasę w flaku naturalnym, a nie w foli zawiera zmielone mięso i przyprawy, nic poza tym. No i w wakacje... W wakacje sobie odbiję. Rodzice mają działkę w sercu Kaszub-Niezabyszewie. Z dala od dróg, fabryk, ba nawet domów 2 hektary ziemi. Oni mają owoce, sąsiadka mieszkająca kilometr dalej warzywa i piękny sad ze starymi odmianami jabłoni (choćby niemodyfikowana szara reneta). Do tego na Kuchnia+ trafiłam na fajny program o jedzeniu "zielska", a mianowicie "Dziki obiad Łukasza Łuczaja"- polecam każdemu! Bo czy można być bardziej EKO(logicznym/nomicznym) niż wyjechać w "dzicz" i żyć tym co natura nam dała?? Ja mam ochotę na kwiaty bzu i sałatkę z liści lipy :D
A co jeśli mieszka się na wsi a chciałoby się czegoś "fajniejszego"? Trzeba skalkulować czy opłaca się bardziej jechać te kilkadziesiąt kilometrów do miasta (pamiętajmy, że paliwo co raz droższe!) czy lepiej usiąść na godzinę przed komputerem, wyszukać odpowiedniego sklepu/ sprzedawcy na Allegro i zamówić z przesyłką nawet kurierską pod same drzwi? Wiadomo, że im więcej rzeczy zamówimy za jednym razem tym bardziej się nam to opłaci :)
Aniu, świtny artykuł! W moim domku też tradycyjne produkty zastępują te bio.
OdpowiedzUsuńNiby wszystko wygląda fajnie eko,zdrowo,tanio tylko trzeba po sklepach się nalatać,na co ja osobiście nie mam czasu wpadam do jednego i pakuję wszystko co mi potrzebne. Chleba piec nie umiem,a poza tym jak wrócę z pracy po prostu mi się nie chce, Ale gratuluję zapału i pomysłowości :)
OdpowiedzUsuńbyłam święcie przekonana, że pieczenie chleba jest cięzkie i wiesz co? miło zostałam zaskoczona. o zakwasie zapomniałam. ciasto na chleb wymieszałam (5 minut razem z odmierzeniem i znowu zapomniałam ;) jedyne o czym musiałam pamiętać to wyjąc z piekarnika... z ty chodzeniem i tak i nie.
OdpowiedzUsuńja chodzę, bo muszę ;) ekonomia tu wygrywa, ale markety mają teraz duży wybór i wystarczy "Zapuścić się" w alejkę dalej :)
Popieram! Na przykład te makarony, wystarczy poszperać po półkach i można znaleźć perełki. Moją jest razowe spaghetti TESCO za ok. 2,6zł :)Muszę się przyjrzeć przyprawom, o których piszesz
OdpowiedzUsuńgohnia
a ja mam prośbę, o przepis na chleb na zakwasie... wiem, że jest mnóstwo, ale nie chcę robić takich niesprawdzonych, bo ostatnio mi eksperymenty nie wychodzą kuchenne
OdpowiedzUsuńi o kiełkach muszę poważniej pomyśleć
pozdrawiam
Juz podaje. jak narazie robilam te dwa
OdpowiedzUsuń1. http://dancia.bloog.pl/id,329850437,title,Mini-chlebki-zytnie-z-dodatkiem-maki-pszennej,index.html
2. http://dancia.bloog.pl/id,330398656,title,Zytni-chleb-z-powidlami-sliwkowymi-i-octem-balsamicznym,index.html
ten drugi jest troche bardziej wilgotny, ale oba pyszne. i co najfajniejsze jak sie robi zaczyn to sie caly zuzywa, bo widzialam przepisy gdzie zaczynu bierze sie tylko czesc.
a kielki to rzecz dobra :) swieze do twarogu czy do gotowania (dzis przeplacilam za mieszanke chinska w ktorej byla garsc kielkow i sie w glowe popukalam), nawet dobre sa zamiast piepruszki do ziemniakow. zawsze na miejscu, zawsze swieze, takie jakie sie chce i ma sie ochote i przedewszystkim NIEDROGIE ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to wszystko takie abstrakcyjne.. trzeba być dobrą panią domu, żeby piec chleb codziennie.. żeby kiełki hodować. Zapał czasem mam, ale na dłuższą metę chyba nie znajdę w sobie tyle energii. Choć jak czytam to co piszesz, to mam wrażenie, że to takie proste!
OdpowiedzUsuńEeee... jak jak się hoduje takie kiełki? ;)
OdpowiedzUsuńgohnia
Absolutnie chleba co dzień się nie piecze! ;) ra jednym razem wychodzą 2 bochenki. Upieklam w poniedziałek. Mam jeszcze jeden cały :) fakt. Pierwszy raz zszedł szybko,bo ja sama cały zjadlam ;) i goście byli.
OdpowiedzUsuńGosiu cierpliwości. O kielkach będzie.
Trzeba się ograniczyć do podlewania