I to akurat teraz kiedy to mąż kupił cyfrówkę, bo stara już umarła, a ja korzystałam jedynie z telefonu ;)
A oto mój list:
Już od dłuższego czasu jestem Waszą czytelniczką mimo iż nie pracuję. Jestem od 20 miesięcy mamą uroczej i jakże aktywnej dziewczynki. Przed ciążą nie miałam tyle szczęścia z pracodawcami i straciłam zatrudnienie, ale dzięki Wam nabieram nadziei, że można robić to co się lubi, dostawać za to pieniądze i nie zaniedbywać rodziny.
Moja obecność z Wami zbiegła się w czasie z gdańskim projektem "Zakładamy Kluby Mam" i moim działaniem nie tylko w kierunku wyciągnięcia mam z domów, ale i wyciągnięcia przede wszystkim siebie do ludzi. A miałam z tym wielkie problemy. Dlatego chciałam napisać, że można robić coś dla siebie, swojego dziecka i rodziny i choć nie otrzymuje się za to żadnych finansowych wynagrodzeń (co by się na pewno przydało), to pewnego rodzaju wynagrodzeniem jest radość własnego dziecka, kobiet, które mogą choć na chwilę oderwać się od codzienności i własna satysfakcja. Dzięki projektowi Fundacji "rodzicdziecko.pl" poznałam grupę bardzo wartościowych i twórczych dziewczyn i razem powoli, z mniejszymi lub większymi przeszkodami próbujemy tworzyć miejsca gdzie rodzice i dzieci będą się czuli dobrze i swobodnie. A jaka była moja motywacja kiedy zgłaszałam się do projektu? Z wykształcenia jestem muzykiem (Szkoła Muzyczna II stopnia- wokalistyka) po maturze, niedawno zdobyłam dyplom nauczycielski jednej z Metod Rozpoznawania Płodności, więc wszystko to nie daje mi możliwości pracy, która byłaby ciekawa, w odpowiednich godzinach i w miarę płatna (bo ostatnią rzeczą jaką chciałam robić to pracować tylko po to, by pokryć koszt opieki nad córką). Chciałam zapewnić córce rozrywkę i kontakt z innymi dziećmi, za który nie musiałabym płacić (rodziny żyjące z jednej pensji i spłacające kredyt znają ten ból ;) ). A i ja chciałam się wyrwać, bo w domu człowiek tylko gnuśnieje :)Dzięki macierzyństwu poznałam dziedziny, które mnie interesują, dzięki temu, że mam dziecko stałam się zwolenniczką i propagatorką karmienia piersią, a jako naturalnym etapem stało się dla mnie BLW (Baby Led Weanin). I tak od nitki do kłębka, od przypadku do wyboru, zdecydowałam się, że będę robić coś w tym kierunku i zapisałam się na policealną dietetykę.Liczę, że w przyszłości będę mogła tą szkołę wykorzystać, bo świadomość ludzi na temat żywienia jest co raz większa i szukają pomocy w tym kierunku. I mam nadzieję, że pewnego pięknego dnia przeczytam u Was historię, jedną z wielu, ale podobną do mojej, w której znajdę inspirację dla siebie. A może kiedyś i mnie będzie dane założyć fundację, która po pierwsze stanie się moją pracą zarobkową, po drugie umożliwi mi szerszą pomoc innym rodzicom. A może Wy napiszecie o funkcjonowaniu fundacji i stowarzyszeń? Może Wasze szkolenia obejmą zasięgiem Trójmiasto? Wtedy chętnie bym skorzystała z tej formy pomocy w "podboju" rynku pracy :) A może odkryję u Was jeszcze jakąś możliwość i stwierdzę czytając o tym "tak! to jest to co chcę robić i czemu chcę się oddać!".Dziękuję za to, że piszecie, dajecie Matkom możliwości i pomysły, zbieracie przyjaznych pracodawców, którzy chcą zatrudniać młode kobiety wiedząc, że będą dobrymi pracownikami, a nie rezygnując z nich, bo zajdą w kolejną ciążę. Działajcie dalej, piszcie, inspirujcie!
Dziękuję :)
:) Gratulacje, tak trzymać!!
OdpowiedzUsuńNooo, gratulacje!
OdpowiedzUsuńBravo za nagrodę :)
OdpowiedzUsuńSylwia
Gratuluję szczerze :)
OdpowiedzUsuńAniu dlaczego tak rzadko piszesz..
Myślałam, że za nową nazwą bloga, nową wizualką .. no i nowym mieszkaniem ;) znajdziesz więcej czasu na to by coś poskrobać.. yyy. znaczy częściej.
Pozdrawiam,
M.
gratulacje!
OdpowiedzUsuńPisz jak najwięcej, bo naprawdę super Ci to wychodzi! Co zresztą widać po otrzymanej nagrodzie. Gratulacje :)
OdpowiedzUsuń