Zauważyłam w śród rodziców, jak pozwoliłam sobie roboczo nazwać, "syndrom pierwszego dziecka".
Czym się to objawia? Pewnego rodzaju zniecierpliwieniem.
Nie mam tego, więc tylko obserwuję taką tendencję ;)
Czyli co? Wypatrywanie pierwszego zęba, sadzanie i sprawdzanie czy siedzi, odliczanie do godziny zero, żeby móc dać spróbować maluchowi coś do jedzenia...
Jest coś w tym?
z każdym dzieckiem wszystko jest pierwsze :) Z drugim też jest pierwsze :)
OdpowiedzUsuńno na pewno wyczekiwanie jest - ale czy to coś złego? :-)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest ;) Wprawdzie na chamca nie sadzałam i nie stawiałam, ale czekałam z niecierpliwieniem na to aż w końcu siądzie, stanie, pierwszy ząbek, pierwsze "tata" i "mama" itp. A wyrywanie się do rozszerzania diety to bardziej moje otoczenie dotyczyło niż mnie. Niemal od początku pytali, czy daję małej herbatki, wody, potem zupki, deserki, kaszki ;) A i wśród znajomych mam widzę tendencję do jak najszybszego rozszerzania diety. Dziecko 2,5 miesiąca skończyło i już marcheweczka, miesiąc później Danonek :/ A potem będzie narzekanie, że słoiczki drogie...
OdpowiedzUsuńTo na pewno :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej jednak.chodzi o to jedzenie. Swego czasu się forumowałam z mamami, które rodziły.w tym samym miesiacu co ja i widziałam jak się ekscytuja kiedy będzie można już dać coś innego kiedy ja spokojnie czekałam ;)
Albo to zniecierpliwienie czemu tego nie robi, a wg tabeli powinien...
A ja? Czekałam i moje dziecko po prostu systematycznie mnie zaskakiwało. To dopiero świetne uczucie :)
U mnie na razie czekanie na pierwszą czkawkę;) Potem pierwszy krzyk, a później to już zobaczę.
OdpowiedzUsuńJa także specjalnego zniecierpliwienia nie wykazuję, ale gdy już to ważne wydarzenie nastąpiło, tj. pierwsze podanie niemlecznego produktu, pierwszy ząbek, pierwsze samodzielne siadanie, raczkowanie, czworakowanie, itp. to radość była przeogromna... Co do wypowiedzi Ani Sornek, też otoczenie wypytuje, nawet napiera, kiedy podamy dziecku zupy (w wersji dla dorosłych), ogórka kiszonego, ciasta, czekolady, itp. Michaś za chwilę skończy 8 miesięcy i jakoś nie spieszno mi aby takie rarytasy w wersji dla dorosłych Mu serwować... Co o tym sądzicie? Czy może ja przesadzam?
OdpowiedzUsuńSzczerze? Nie wiem. U nas BLW króluje więc dziecko je znani. Ogórki kiszone bardzo lubi ;)
OdpowiedzUsuńZ tym ze ti ja gotuje, lub proszę o nie solenie więc to nasza dieta przeszła modyfikacje ze względu na młode. Ale i ciasta- drożdżowe z mniejszą ilością cukru i czekolada(gorzka) i inne 'dorosłe rarytasy' były.
My też próbujemy z BLW lecz obawiam się podania ogórków, chociaż jeszcze kilka miesięcy temu, widząc jaką radość miała 8-mies. córka koleżanki jedząc najpierw kiszonego ogórasa, a potem zajadając się ziemniakami z mięskiem i sosikiem (w wersji dostosowanej dla dzidzi oczywiście), myślałam sobie: o super! Ciekawe jak Michasiowi będą smakować?! A teraz boję się dać Mu takiego ogórasa bo są one mocno doprawione, lekko ostre, a ze sklepu nie wezmę bo takich nie toleruję za bardzo. Ostatnio dała babcia Michasiowi Danonka i nie wiedzieć czemu płakał mi jakiś czas po podaniu, widać było, że brzuszek boli. Na następny dzień znowu też zjadł i też płacz, wtedy skojarzyłam, że Danonek mu zaszkodził. Taki Danonek potrafił Mu nie podpasować, to co dopiero ogórek kiszony. Mam stracha i już. :-( Na razie podaję Michasiowi warzywa (ziemniaki, marchew, brokuły, kalafior, pietruszkę), chrupki kukurydziane, kurczaka, owoce (jabłka, kaki, banana), także zje sobie piętkę od chleba pszennego.
OdpowiedzUsuńogórek zdrowszy niż Danonek. Po Danonku to moja 3 letnia córka dostaje wysypki na twarzy:)
Usuńtak to już jest. Każda mama, no prawie, chucha dmucha na swoje dzieciątko, sprawdza, dogląda.Przy drugim jest wiele rzeczy przewidywalnych...
OdpowiedzUsuń