Właśnie przeżyłam dość nietypową sytuację, a mianowicie... Siedzę sobie na balkonie z córą i delektujemy się piękną pogodą i już znośną temperaturą i nagle widzę mojego prywatnego kota jak wędruje gzymsem od sąsiadów. Niby nic takiego i taki widok mnie nie dziwi choć nadal przeraża, bo mieszkamy na 8 piętrze a już raz znalazłam ją na dole pod blokiem jak wyprowadzałam psa, ale tym razem kot nie zachowywał się jak zwykle. Niósł coś w pysku a córka sąsiadów zawołała "e kiciek" i usłyszałam zamykane balkonowe drzwi. I pytanie brzmi: czy mój kot był na tyle bezczelny, że coś zwędził (, a nam wędzi bez mrugnięcia okiem) i sąsiedzi zamknęli balkon, żeby znowu im się nie włamał, czy została poczęstowana, a balkon zamknęli dlatego, że w mieszkaniu jest nadal chłodniej niż na dworze...
Będę miała nad czym rozmyślać przez cały wieczór...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz