środa, 1 czerwca 2011

nasz pierwszy dzień dziecka

Dziś obchodzimy pierwszy dzień dziecka. Na ta okazję nasza córka została pomierzona i pokuta. Ale przypuszczam, że inne dzieci i ich rodzice gorzej to znosili. Ba, nawet przez chwilę poczułam się dość dziwnie, bo wcale mnie to nie ruszyło? Może szpital mnie tak uodpornił? Na te płacze? Na krzyki? No i na sam fakt kucia. W końcu sporo tego doświadczyłam.
Po zorganizowaliśmy sobie wycieczkę do galerii. Dziecię zostało po raz kolejny publicznie nakarmione, ale tym razem po karmieniu zamiast wsadzić je do wózka postanowiłam pokazać jej świat i zachustowałam nas. Co raz więcej radości sprawia mi wiązanie, a najbardziej ciekawa jestem zawsze reakcji ludzi. Część patrzy jakbym się z księżyca urwała, ale część jest bardzo miła. Wczoraj młoda dziewczyna z uśmiechem powiedziała, że gdyby nie wystające nóżki, to nie pomyślałaby, że to dziecko. Dziś straszy pan, który obserwował nas dobre parę minut podszedł i zapytał ile młode ma dni (swoją drogą dzieci w chuście wydają się takie maleńkie, a mój klops waży prawie 5 kg -bez 120 g) i że to takie piękne. Aż się uśmiecham sama do siebie na myśl o tym. Ba. W poniedziałek zostałam z tego powodu przepuszczona w kolejce na poczcie co w ciąży mi się nie zdarzało :p


2 komentarze:

  1. Widzisz Aniu są plusy chustowania. Wyglądacie prześlicznie, Łucja czuje się bezpiecznie, Ty masz lepsze samopoczucie i jeszcze budzisz zainteresowanie wśród ludzi.
    Podziwiam i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Kochana :)
    Wszystkiego najlepszego dla Łusi z okazji wczorajszego Dnia Dziecka :) Super, że mała dobrze się czuje w chuście :) Gdy nosiłam moich też lubiłam obserwować reakcje ludzi, którzy zwykle reagowali miło i przyjaźnie :) Chustowanie to coś za czym najbardziej chyba tęsknię :)(pisałam to już chyba ze sto razy:)
    Pozdrawiam Was ciepło i dorzucam do linków na blogu :) Buziaki!
    Ola (olciaw)
    zapiskioptymistki.blox.pl

    OdpowiedzUsuń