Gdańskie biblioteki są naprawdę prorodzinne. Jeśli już zawiera księgozbiór dziecięcy (co jest oczywiście zaznaczone na ulotkach i spisie) to jest kącik dla dzieci, jakieś kredki, zabawki... Po prostu mucha nie siada.
My jesteśmy w dwóch zapisani. Pierwsza to ta pod domem- dosłownie 50 metrów, w której od 3 miesięcy okupujemy "Trzy świnki" i odkrycie ostatniego miesiąca "Mała lama śpi już sama" do której byłam bardzo sceptycznie nastawiona, a którą Lusia obdarzyła miłością bezgraniczną i w ostatnich dniach domaga się czytania jej po 10 razy pod rząd.
Druga to Biblioteka Manhattan z imponującą kolekcją komiksów (przeważająca część to manga ;) ), sporym zagłębiem książek dla maluchów, dzieci starszych, gier multimedialnych i niewielkim księgozbiorem muzycznym (ostatnio wyszukuję piosenek dla Młodej).
Właśnie idziemy przedłużyć co się da, czego się nie da oddać.
Oczywiście będą zdjęcia, bo jakby inaczej :)
A po powrocie... Opowiem o książkowych miłościach Lusi.
ps. Losowanie już dziś wieczorem.
ps. Losowanie już dziś wieczorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz