poniedziałek, 8 lipca 2013

Pakowanie po raz pierwszy i nowe doswiadczenie

Pakowanie to chyba najmniej przyjemny etap wyjazdu. Wprawdzie nasz nie bedzie za dlugi, bo czym jest 5 dni, ale jak bierze sie pod uwage brudzace sie dziecko, zmienna pogode i opcje wyjascia na basen to z malej torby robi sie wielka torba, ktora gdyby nie kolka byla by zmora. Az boje sie pomyslec co bedzie jesli nasz planowany 17 dniowy urlop dojdzie do skutku. Bo torba bedzie ta sama mimo, ze do pakowania zamiast obecnej dwojki dojdzie jeszcze Maz.
Ale mysle, ze zasluguje na ten odpoczynek nawet jesli ma byc to wyjazd do rodzicow. Zmiana miejsca i klimatu czasem jest potrzebna tym bardziej, ze takie odwiedziny przez rok szkolny zaniedbalam- weekendy szkola, w tygodniu basen i na 2-3 dni po prostu nie warto sie ruszac. Teraz mimo, ze wakacje okazaly sie byc dla mnie sezonem-zaczelam prace z narzeczonymi przygotowujac ich do Sakramentu Malzenstwa to udalo sie ich tak poumawiac, ze mam ten tydzien tylko dla siebie.
Swoja droga jakie to interesujace doswiadczenie kiedy spotyka sie z ludzmi w swoim wieku lub starszymi, ktorzy z pewnych powodow decyduja sie na zawarcie Tego Sakramentu wlasnie w Kosciele Katolickim. Kiedy stara sie czlowiek za wszelka cene rozwiac watpliwosci na temat metod objawowo-termicznych, choc nie zawsze sie da, bo sceptycy bywaja nieprzekonani. Kiedy stara sie zainteresowac isprawic, ze obowiazek narzucony im z gory nie bedzie przykroscia a stanie sie jak to ziarno rzucone na zyzna ziemie. Czy wyda plon to sie okaze. Mnie pozostaje sie tylko pomodlic by tak bylo :)

1 komentarz:

  1. A ja lubię się pakować...Lubię to oczekiwanie na wyjazd, robienie list rzeczy, które musimy zabrać...

    OdpowiedzUsuń