Dawno już żadna Babcia nie próbowała mi zmacać dziecka, aż do dziś. Zapomniałam już jak to jest.
Polacy to dziwny naród. Nie dość, że mają głupi manierę dawania "złotych rad", to w pewnym wieku (na oko koło 60 roku życia) Babciom załącza się gen głaskania. Nie ważne czy dziecko leży, czy chodzi, śpi czy nie, jest w wózku, na nogach czy w chuście. I taka Babcia nie pomyśli, że przed chwilą grzebała w lumpeksie, albo wybierała ziemniaki na wagę, że ręce są brudne, a moje dziecko ma moje zarazki i wolałabym, żeby tak pozostało. Czy to tak trudno zrozumieć, że ów młody człowiek ma prawo do suwerenności i nietykalności (lubię te dwa słówka ;) moja historyca często ich używała;) ), a wyciągając do niego łapska to wszystko się zaburza i narusza?
Co wtedy robić? Następnym razem chyba zacznę krzyczeć, bo teraz po prostu widząc zbliżającą się rękę odwróciłam się plecami (swoją drogą przez noszenie w chuście taka ręka narusza też moją nietykalność), koleżanka planuje nauczyć dziecko gryźć, co też jest wyjściem i może nauczy czegoś takową Babcię... Ale co zrobić jak owa Babcia nachyli się nad wózkiem? Z nim nie tak łatwo uciec czy wymanewrować, a zanim podniesie się lament ręka wygłaszcze nam dziecko? Czy my- młode mamy, też będziemy takie za 30-40 lat?
o tak strasznie to wkurzające grrrr stare wredne babska które jeszcze sie obrazą, ze taka ta dzisiejsza młodzież... a może tacy Ci dzisiajsi staruszkowie, myślą tylko o sobie ?????
OdpowiedzUsuńja tam uczę Kubę gryźć;] więc nie zdąży łapska do wózka włożyć bo już Kuba zębami ją chapsnie a ma czym bo ma aż 8 zębów;p
OdpowiedzUsuńMoże babcia chciała sprawdzić, czy to dziecko, czy laleczka? A tak serio, mnie też to drażni :/ Ostatnio jakiś podejrzany jegomość przyglądał się Synkowi w wózku gdy jechałam z nim trawmwajem, i nagle łap! za Synka rączkę, ot tak, z nienacka. Dopiero potem pyta "a to synuś czy córcia jedzie?" A skąd ja moge wiedzieć gdzie jegomościa łapa przedtem była? Nie życzę sobie! Tylko co takiemu powiedzieć?
OdpowiedzUsuńcokolwiek się nie powie raczej nie dotrze ;)
OdpowiedzUsuńmnie tez to dobija. czasem schylasz sie po cos w sklepie, odwracasz na sekunde a tu juz ci jakas Omcia w wozku grzebie:/ :[ masakra normalnie
OdpowiedzUsuńTen problem zaczyna się bardzo wcześnie, bo według mnie to jest to samo co tykanie brzucha ciężarnej. I pewnie robią to te same osoby ;P
OdpowiedzUsuńPiszesz o "babciach", ale ja częściej spotykam się ze wścibskim młodymi osobami. Wkurza mnie, że inne kobitki (najczęściej idąc ze swoim dzieckiem) zaglądają mi ostentacyjnie do wózka. Na uspokojenie nerwów mówię sobie, że Wojtuś jest tak piękny, że nie mogą się powstrzymać ;)
gohnia
:O Mojej Sary chyba nikt obcy nie głaskał.. Aż się boję do Polski jechać.. może to tylko Polacy tacy głaszczący?!
OdpowiedzUsuńW szoku jestem ciężkim..
Aj bo Polska to kraj jedyny w swoim rodzaju ;)
OdpowiedzUsuńNigdzie indziej nikt nie komentuje 'zimnych nóżek' :)
Powiem wam,ze i ja czasem zerkne do wózka,ale tak ukradkiem,bez nachylania się,ot z sentymentu na zasadzie- czy to możliwe,ze Luca też.była taka mala? I nie wscipstwo czy nachalnosc mną kieruje a zwyczajny sentyment ;)
O tak, to jakaś plaga - zaczyna się już w ciąży od macania brzucha. Nie wiem, jak to jest, że nagle brzuch staje się własnością publiczną i każdy rości sobie prawo do jego dotykania. Co prawda ja nigdy nie mam problemu z mówieniem wprost, co o tym myślę, ale zawsze w takiej sytuacji dziwiło mnie, że to niedoszły "dotykacz" czuł się moją odmową bardziej urażony niż ja jego pomysłem pomacania MOJEGO brzucha.
OdpowiedzUsuńW ogóle od kiedy mam dziecko, to widzę, jak bardzo wszyscy (starsze panie szczególnie) lubują się w dawaniu "dobrych" rad. Dziecko jakby znosiło wszelkie bariery międzyludzkie i każdy czuje się upoważniony coś powiedzieć, doradzić, skomentować. Skrytykować nawet. Znowu ratowałam się ciętymi ripostami ze sporą dawką ironii, ale muszę przyznać, że wkurzało mnie to nieziemsko. Matka = osoba publiczna, dobro ogólnonarodowe, tak? Nie, dziękuję, nie pozwalam!
Może to się wpisuje w pojęcie 'matka polka'. Mojego brzucha nikt nie chciał dotykać ;) nawet rodzina :p
OdpowiedzUsuńA rady... Wiele razy widziałam coś co mi się niepodobało: płaczący w wózku niemowlak, którego bym po prostu wyjela zamiast zatykac smoczkiem czy wisiadlo. Żal mi dziecka zal to nic nie mówie,bo wiem ze rodzic i tak zrobi po swojemu
Ooo, wisiadła! Osobny temat. I te biedne maluchy przodem do świata, zawieszone na własnych... khem... klejnotach rodowych :/ Dziewczynkom cięzko, a co dopiero chłopcom (au!) Ostatnio natknęłam się w sieci na filmik albo obrazek, nie pamiętam, z mamuśką niosącą W CHUŚCIE przodem do świata. WTF?
OdpowiedzUsuńA widziałas chustę z wycietymi dziurami na nogi x] ?
OdpowiedzUsuńCzego to ludzie nie wymyśla...
Moją córę raz takie babsko w autobusie w główkę pocałowało! Nie wiem jak to się stało, ale siedziała mi na kolanach, baba obok( i to nie wiem czy nie w stanie wskazującym na spożycie!). Odsunęłam się jak tylko mogłam i powiedziałam grzecznie( niedobra mama mnie tak nauczyła ;P) że tak nie wolno robić, że trzeba najpierw zapytać jak się chce dotknąć cudze dziecko. Oczywiście usłyszałam, że my młodzi to teraz wydziwiamy itd... Mogę wydziwiać ale się nie zgadzam!
OdpowiedzUsuńTaaaa... Często się zastanawiam czy ja też będę taką przewrażliwioną babcią jaką się stały moja mama i teściowa po narodzinach wnuczek... to tak ogólnie a propo Babć ;) Też nie lubię jak obce Panie próbują dotykać moje dzieci...
OdpowiedzUsuńPrzez półtora roku nigdy mi się nie przytrafiło, żeby ktoś dotykał/głaskał moją córkę, mimo, że ta jest bardzo otwarta na ludzi, zawsze się uśmiecha i sama wchodzi w interakcje z otoczeniem. Gdyby jednak tak się zdarzyło- myślę, że dzieci dotykają o wiele "gorsze" rzeczy i są narażone na bakterie nie tylko przez głaskanie przez obcych ludzi.
OdpowiedzUsuńTak zaczyna się już w ciąży, ale na szczęście mojego brzucha dotykała tylko rodzina, choć i to szczególnie w wydaniu siostry mnie irytowało, bo ona co chwilę te łapska pchała mi na brzuch.
OdpowiedzUsuńTeraz, jak już Bogusia jest na świecie to zdarzyło się kilka razy, że ludzi podchodzili, żeby sobie dziecko pooglądać. Szczególnie w kościele po nabożeństwie był nawał gapiów. Niektórzy, przede wszystkim właśnie starsze panie, nie mogli się powstrzymać do pogłaskania a nawet wycałowania mojego dziecia. O ile jakieś pojedyncze głaskanie mi nie przeszkadza, to jednak jak jedna z babć zaczęła mi dziecko obściskiwać, to myślałam, że wyjdę z siebie.
Pewnie i gorsze,ale nie w tym rzecz. Jak dziecko ma wiedzieć,ze ma nie ufać obcym jak rodzice pozwalają na takie zachowanie? Koleżanka napisała mi,ze pewnej starszej pani odpowiedziała,ze przez to kiedyś może pójść do kogos kto ma złe zamiary.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię jak ktoś się nade mną natrzasa więc czemu takie atrakcje fundować dziecku?
@Anno ja jednak myślę, że głaskanie czy inne zachowania, które powszechnie uznawanie są za życzliwe nie spowodują, że dziecko będzie zbyt ufne. Teraz, gdy dzieci sa małe mamy nad tym kontrolę, będzie czas że dzieci staną się bardziej niezależne, ale zanim do tego dojdzie jest czas na naukę podstawowych zasad bezpieczeństwa, jak i kultury osobistej. Jest granica między naruszeniem przestrzeni osobistej, a zachowaniami, które są pożądane, typu uprzejmość.
OdpowiedzUsuńWg.mnie uprzejmość to powiedzenie sąsiadowi dzień dobry, ustąpienie starszej osobie miejsca w autobusie czy powiedzenie dziękuję kiedy ktoś ustąpi nam z drogi,a nie dotykanie po buzi przez obce osoby. Czy jako dorosły wyraziłbyś(wyraziłabyś na to zgodę? Bo ja powtarzam ras jeszcze,Ze nie
OdpowiedzUsuńZgadzam się, dotykanie obcej osoby wykracza dość mocno poza granice zwykłej uprzejmości. Dla mnie to jest naruszenie mojej nietykalności cielesnej, ot co. Nie lubię tego, nie życzę sobie tego, koniec i kropka. Druga strona musi to uszanować. I uważam, że nie ma się co wstydzić takich poglądów, trzeba na takie niechciane zachowania reagować, choćby po to, żeby nasze dzieci nauczyły się od nas, że nie muszą zgadzać się na coś, co im nie odpowiada, a już szczególnie w kontaktach z obcymi osobami (no dobra, niemowlę to jeszcze niekoniecznie zapamięta coś z takiej sytuacji, ale moja dwulatka już np. tak). Chcę, żeby moje dziecko wyrosło na pewną siebie osobę, która potrafi powiedzieć "nie chcę", "nie lubię", "nie zgadzam się" w sytuacjach, które jej nie odpowiadają, zamiast zaciskać zęby i milczeć w imię źle pojętego "dobrego wychowania". Uważam, że to ważne właśnie dlatego, że nie każdy dorosły spotkany na ulicy ma dobre zamiary. I to wcale nie ma nic wspólnego z byciem nieuprzejmym, nic z tych rzeczy.
OdpowiedzUsuń