środa, 15 maja 2013

Sezon na rower

Fotelik nabylam juz w zeszlym roku. Kupiony przez przyjaciolke, przywieziony przez jej tate. Pialam z radosci, ale moja radac nie trwala dlugo. Mimo, ze rower tez kupilam - napalilam sie na holendra i wylicytowalam za niespelna 100 zl jak sie teraz okazalo antyk, w sumie kompletny, ale do poskladania.
Niestety maz moj mimo ze zdolnosci manualne ma, to raczej w kwesti mikro (chocby procesorow i pozdespolow w komputerze) niz marko jak srubki w rowerze.
Na pomoc przyszedl Maz Justyny, ktoremy jestem ogromnie wdzieczna, i ktory rower doprowadzil nie tylko do stanu uzywalnosci, ale i swietnosci :)
Zaczelo sie od krotkich przejazdzek przed blokiem na sciezkach, ktore podejrzewam, ze kiedys sluzyly za plac do nauki jazdy, a dzis odwazylam sie na wyjazd 'na miasto'. 


Odwiozlam dziecko na basen i probowalam z nim wrocic ;) 'Probowalam' to w tym wypadku slowo klucz, bo po 40 minutach dojechalam do Emaus i zmuszona sennoscia dziecka i moimi slabymi miesniami wsiadlam w autobus, zeby przejechac 3 przystanki pod gorke ;)
Jak na pierwszy raz jest niezle :)
Nasz fotelik to Bilby Junior Front Mounting marki Polisport. Jak narazie jestem zadowolona :)

3 komentarze:

  1. Ale fajna sprawa :D, super że fotelik jest montowany z przodu , bo te na tyłach jakoś tak mnie przerażają trochę :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu cieszę się, że fotelik się sprawdza:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu cieszę się, że fotelik się sprawdził:)

    OdpowiedzUsuń