niedziela, 2 września 2012

powakacyjnie- wspomnienie sierpnia

Zaniedbałam bloga przez wakacje, ale mam bardzo dobrą wymówkę ;)
Jako, że matka z zasady nie ma wakacji ale mąż matki a i owszem, więc skorzystaliśmy wyjeżdżając kilka razy.
Po wizycie u drugiej babci wróciliśmy do pierwszej już w trójkę i spędziliśmy miłe chwile na Toruńskim Starym Mieście.





 
Nigdy nie przypuszczałam, że woreczek grochu sypany przez kogoś może zapewnić taką rozrywkę.
Przy okazji obiadu w Starym Młynie dostałam porządną inspirację do ekserymentowania z pierogowymi nadzieniami i pierogiem innym niż gotowany, choć ciastu twarogowemu zostanę wierna.

Później wieś...Dziecko niestety nie załapało się na wsiowe truskawki, bo już po sezonie, a malin jeszcze nie było (rodziciele mają późną odmianę, która w sierpniu dopiero kwitnie, choć nie sprawiło to, że dziecko zrezygnowało z szukania ledwo co różowych okazów), ale dziadkowie robiąc prezent wnuczce nie oskubali jednego rzędu czarnych porzeczek.Kilka sztuk się ostało.


A po powrocie do Gdańska? Miałam do przerobienia 3 worki wiejskich jabłek starych odmian ;)
Do tego ząbkowanie sprowadziło katar, który trwał i trwał...
A tydzień temu poprowadziłam spotkanie na temat BLW w jednym z Klubów Mam :)

Było smacznie i sympatycznie i tak przyjemnie, że pomyślałam o szkole dla siebie. We wtorek się okaże czy to dla mnie ;)

3 komentarze: