Prawdziwych wakacji nie było, bo nie było urlopu. Mąż tradycyjnie w pracy, a i ja wieczorami pracowałam z parami. Ale od 3 lat moi rodzice są szczęśliwymi właścicielami działki w sercu Kaszub. Dzięki temu nie mamy do nich 200 km, a raptem 100 i świeże powietrze, i prawdziwą naturę :)
W tym roku takie wakacje zostały rozbite na trzy weekendy lipca i sierpnia. I jak się pozbiera te trzy wyjazdy w jedną całość, to już daje nam solidy wakacyjny zastrzyk wypoczynku ;)
Atrakcji było sporo, choć zdjęć niewiele. Była okazja do kąpieli w jeziorze, zbierania malin, ba nawet jagód (ostało się kilka krzaczków w lesie), grzybobrania, wspinaczka na wieżę widokową, łowienie ryb, ba nawet wizyta w Bytowie...
I trochę zdjęć, reszta będzie innym razem jak uda mi się odkopać swoje telefoniczne zbiory.
Wyjazd pierwszy
|
Impreza w Bytowie z okazji święta leśnictwa.
|
|
Przy fontannie na starówce bytowskiej. |
|
Mój moczarek nigdy nie odpuści okazji, żeby się pochlapać |
Wyjazd drugi
|
Grzybobranie |
|
Fascynacja śladami i odciskami |
|
Oczywiście wszędzie znajdzie się dobre miejsce na pracę twórczą |
|
Liczenie malin |
|
Wyprawa na Górę Siemierzycką |
|
Panorama |
|
Wieża |
|
I widok z dołu |
Ciekawa sprawa, bo pierwszy raz dziecko"weszło" na górę na baranach taty. Tak było zachwycone, że postanowiło zrobić powtórkę z dziadkiem już na własnych nogach :)
|
Droga powrotna |
Wyjazd trzeci
|
A wieczorem ognisko. okulary, bo dziecku było za jasno |
|
Spotkanie z Baśką |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz