Od Bobasa zaczęło się wiele. Najpierw przeczytałam książkę mając w głowie ułożone, że skoro córka nie chce łykać zwykłych witaminek i pluje nimi dalej niż widzi to tym, bardziej będzie pluła czymś czego ja sama bym nie zjadła (swoją drogą od męża potrafiła syrop wypic, ale różnica polegała na tym, że jemu on spakował a mnie nie...). Książka tylko umocniła mnie w przekonaniu, że dobrze robię. Miałam odpowiednie argumenty w rozmowach z rodziną czy tez zainteresowanymi. Ale co najwazniejsze miałam wewnętrzne poczucie, że dobrze robię i że to wszystko jest takie... naturalne!
Ale nie wiem czy byłoby nam tak łatwo "wrzucić na luz" gdyby nie to, że od początku karmiłam piersią i nie kontrolowałam zarówno pór jedzenia jak i ilości i fakt, że w nasze ręce wpadła książka "W głębi kontinuum". Ale udało się. Nie byłam kontrolująca mamą (na początku byłam strasznie cięta na sól i cukier), a w tej chwili 15 miesięczna Lucka je niemal wszystko począwszy od jajecznicy, po spaghetti, a kończąc na gotowanej golonce ;)
Dlatego polecam tą książkę, bo wiem, że w wiele mitów obrosła idea BLW, a szkoda, bo często te opinie są bardzo krzywdzące...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz