A naszła mnie chętka na coś słodkiego, kruchego i truskawkowego. I jest, a raczej była, bo od niedzieli już po niej śladu nie ma. Tarta. Ciasto nad ciastami, królowa deserów ect.
Rozpływać się mogę nad nią w nieskończoność.
Wersja light to nie jest. Ale pyszna :)
Inspirowałam się tym przepisem.
Składniki:
- 3 cup (po 100 ml) mąki
- 3 łyżki cukru pudru
- 100 g zimnej margaryny
- 1 jajko
- ok. 400 ml śmietanki 30 %
- 1 1/2 op. cukru wanilinowego
- galaretka truskawkowa
- truskawki
Najpierw przygotowujemy kruchy spód. Przesiać mąkę i cukier i łączymy z siekaną margaryną. Dodajemy jajko, mieszamy i formujemy kulkę (można podsypać mąką jak będzie się za bardzo lepić). zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na godzinę (ja wrzuciłam do zamrażalnika).
Po tym czasie rozwałkowujemy podsypując mąką i przenosimy do formy do tarty (ja miałam silikonową 28 cm). Nakłuwamy, wykładamy na wierzch pergaminem i obciążamy, np. fasolą. Pieczemy ok. 15 minut w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku. Po tym, czasie zsypujemy fasole, zdejmujemy papier i zostawiamy w piekarniku do zrumienienia. Studzimy.
Galaretkę rozpuszczamy w 400 ml wody. Przygotowujemy truskawki- myjemy, odszypułkowujemy i kroimy na połówki.
Śmietanę ubijamy z cukrem.
Wykładamy ją do ostudzonego spodu, wykładamy na wierzch truskawki i zalewamy tężejącą galaretką i wkładamy do lodówki.
Subiektywnie najlepsza jest następnego dnia kiedy lekko ciasto kruche zmięknie i nie będzie pękać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz